Baśń o procedurze nadmiernego deficytu

pile of gold round coins Photo by Pixabay on Pexels.com

Teraz dopiero zacznie się księżycowa gospodarka. Komisja Europejska zasugerowała, że Polska i sześć innych krajów UE może zostać objęta procedurą nadmiernego deficytu.

I już się zaczął cyrk medialny. Nachodzi armagedon! Szybko, zaciskać pasa biednym i w ogóle zwijać dywany. „Nadchodzi czas zapłaty rachunku za radosne rozdawnictwo publicznych pieniędzy” – cieszy się publicysta Piotr Skwirowski w Rzeczpospolitej. Nareszcie nadejdzie kara za grzechy! Co prawda wcale nie ze strony „rynków”, jakby sugerowała doktryna neoliberalna, ale na podstawie czysto administracyjnej decyzji. Ale co tam doktryna, kara to kara, wierni się radują!

Notabene ten moralitet dalej udostępnił na Twitterze jeden z ulubionych „ekspertów” Donalda Tuska, Marek Tatała z balcerowiczowskiej Fundacji FOR. Tak więc libkowa banieczka już buduje fundament narracyjny.

Teraz Tusk będzie powtarzał, że nie ma i nie będzie, co robić. My może byśmy ewentualnie dali te podwyżki budżetówce i podnieśli świadczenia dla opiekunów osób z niepełnosprawnościami, ale UE nakazała. No nic nie poradzisz, siła boska.

Niestety w czasach królowania neoliberalizmu na salonach, UE wpisała sobie do traktatów wymóg ograniczenia deficytu budżetowego do 3 proc. PKB oraz ograniczenia długu publicznego do 60 proc. PKB. Progi te są całkowicie arbitralne, a jeden z ich twórców powiedział kiedyś, że te 3 procent wymyślił w godzinę na bazie swoich odczuć. Notabene Balcerowicz w czasie swoich reform też sporo mówił o przeczuciach. Oni uwielbiają mówić o sobie jako racjonalnych istotach, a potem okazuje się, że to wszystko polega na intuicji wizjonera, czy tam proroka.

Inna sprawa, że kraje, także te największe, notorycznie te progi przekraczają i nic się nie dzieje. Żadna boska kara nie spada na nie, bo Komisja Europejska to żaden Bóg. A zwłaszcza Rada Unii Europejskiej złożona z przedstawicieli rządów krajów członkowskich. A to ona, a nie KE, podejmuje decyzję o rozpoczęciu procedury. Jest to całkowicie zależny od rządów organ, więc boi się podpaść. Zwłaszcza jakby miała podpaść siedmiu krajom na raz w tym tak silnym jak Francja. Jeden można dla zasady ukarać, zwłaszcza jakiś pomniejszy, dwa ewentualnie. Ale siedem?

To jest fikcja. Nie tylko nie ma sensu w obliczu nowszych badań ekonomicznych dotyczących np. zadłużenia we własnej walucie, ale po prostu nie jest wewnętrznie spójna. Próba ograniczenia bieżącego deficytu prowadzi automatycznie do spadku PKB, co znowu ma wpływ na drugi próg w tej układance. Próbując wydobyć się z jednego problemu, wpadasz w drugi.

Wiele osób nawet wśród europejskich elit zdaje sobie sprawę z absurdalności tego księżycowego zapisu, ale siła inercji jest tak ogromna, że na razie wprowadzili tylko złagodzenie reguł fiskalnych w zakresie redukcji zadłużenia.

Rzekome „kary” są mgliste i mało prawdopodobne. Niemniej jednak będzie to wykorzystywane w celach politycznych, do duszenia mniej zamożnych. Przecież nie odstąpią od pomysłu dopłat do deweloperów 0 proc., ani obniżki VAT dla branży beauty. Będą za to zaciskać pasa na pracownikach, lokatorach oraz biednych. Oraz koniecznych inwestycjach choćby w transformację energetyczną, czy komunikacyjną.

Co ciekawe, przy redukcji deficytu mówi się też o podwyższaniu przychodów do budżetu np. z podatków. Ale gdzie oni tam podwyższą kumplom z szefostwa korporacji podatki. Prędzej utną emerytury i zasiłki.

W ogóle zadziwiające jest, że minister finansów Andrzej Domański ogłosił, razem z większością mediów, że „procedura nadmiernego deficytu została uruchomiona”, choć nie została. Jak pisałem wyżej, o tym decyduje Rada UE. Komisja Europejska przedstawia tylko rekomendacje w tej sprawie. Żadne decyzje jeszcze nie zapadły.

To ujawnia jedno. Nie chodzi o fakty, ale tzw. „fakty medialne”. Tzn. o to, żeby móc jak najszybciej korzystać z tego straszaka i ucinać wszystkie dyskusje na temat wydatków budżetowych. Rządzący bardzo się z tego powodu cieszą, bo to rzekomo zdejmuje z nich odpowiedzialność („to nie my, to UE”) i chcą z tej wymówki korzystać jak najszybciej.

Nie dajmy się omamić przez tych bajerantów.

Xavier Woliński