Donald Tusk ma kolejny plan! – straszy Gazeta Wyborcza.
Ten plan polega na dwóch rzeczach. Po pierwsze, PO ma zacząć jeszcze bardziej przypominać PiS w formie zarządzania. Centralizm, koncentracja na wodzu. „Jest czekanie, co powie przewodniczący” – mówi jeden z polityków PO.
Drugi to pomysł polegający na tym, że wódz ma wybierać, co jego zdaniem się opłaca partii, a co nie. I ucinać niewygodne tematy. Ma być nadal grzany temat polexitu, bo Tusk uznał, że bujanie tutaj lękami przyniesie zwrot z kapitału największy. – Zostali złapani, elektorat się obawia. Jak tak szarżują na Tuska i Platformę, to znak, że polexit jest dla nich mocno niewygodny – mówi polityk PO.
Natomiast już sprawa ustawy o związkach partnerskich, ma być ukręcona, bo konserwatywny wódz PO uważa, że temat nie rokuje i zwrot z zainwestowanego kapitału politycznego będzie słaby.
Propaganda PO natomiast ma rozkręcać dalej kwestię inflacji i na tym się skupiać. Reszta jest nieistotna. Co ciekawe w ogóle nic nie wspomniano o temacie uchodźców. Jak widać Tusk tutaj się pomylił co do nastrojów społecznych i chyba nie będzie dalej inwestował w konkurencję z PiS o to, kto zbuduje lepszy mur. Z drugiej strony też będzie się starał nadal na ten temat milczeć. A w tej sprawie milczenie zawsze jest grobowe.
Ktoś powie: „ale to skuteczne w walce z PiS”. Nawet jeśli, to czy wybór innej formy dyktatury to jeszcze jest ta słynna „demokracja”? Libki koncentrują się na zagrożeniach dla demokracji, wolności ze strony PiS. Natomiast ignorują całkowicie podobne zagrożenia idące z ich własnego obozu. To się działo już za czasów rządów PO. Coraz szersze uprawnienia dla służb wówczas nikogo nie przerażały po tej stronie. Nasze niewielkie protesty nie przyciągały uwagi „demokratów”.
Wodzostwo i manipulowanie emocjami społecznymi za czasów PO wyparowało z głów ludzi, albo nigdy się w nich nie pojawiło, bo nie mogli o tym usłyszeć w TVN czy kontrolowanej wówczas przez PO, TVP (tak, jeden konglomerat polityczny kontrolował niemal cały głównonurtowy przekaz telewizyjny w tym kraju i to nie stanowiło rzekomo żadnego zagrożenia dla wolności słowa).
Tak więc zwracając uwagę na autorytaryzm PiS, nie zapominajmy, że po drugiej stronie nie mamy do czynienia z żadnymi „wolnościowcami”. Uważam, że tendencje autorytarne w strukturach partyjnych i państwowych będą z czasem narastać, a nie maleć. Wraz z rosnącymi problemami systemowymi, których będzie mnóstwo w nadchodzących dziesięcioleciach, będą wyłaniać się wodzowie, którzy każdy problem będą chcieli załatwić „żelazną pięścią”. Wszyscy będą się chcieli upodobnić do „skutecznego PiS”, które ma wyraźnego wodza.
Tak już było wcześniej, więc nie spodziewam się wielkich zmian w tych tendencjach. Jedyna nadzieja w ludziach, którzy nie są na sztywno mentalnie związani z libkowym agitpropem. Tutaj ciągle jest i będzie mnóstwo spraw do załatwienia i wywalczenia. To się akurat nie zmieni.
Xavier Woliński