Awantura o onkologię

modern hospital chemotherapy room setup Photo by Andre on Pexels.com

Co tu się…: – Jeżeli ktoś został w tej chwili z Konina odesłany, niech natychmiast znajdzie inną placówkę (…) – powiedział w Polsat News europoseł PO Michał Szczerba w odniesieniu do informacji o wstrzymaniu działalności oddziału onkologicznego szpitala w Koninie. – Z pewnością są bardzo dobre obiekty wokół Konina, które natychmiast tych pacjentów są w stanie przyjąć – dodał.

Ze względu na brak finansowania ze strony Narodowego Funduszu Zdrowia za drugi kwartał bieżącego roku, Oddział Onkologiczny Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Koninie czasowo ograniczył swoją działalność – podaje Wprost.

Naprawdę tu nie trzeba żadnej agitacji prawicowej, wystarczy wypuścić tych ludzi do mediów i sami się pogrążają, bo nie zauważyli, że czasy się już zmieniły. To jest perspektywa kogoś mieszkającego w wielkim mieście. A on to mówi człowiekowi z Konina, że ma przyjmować chemioterapię w innym mieście. Znam osoby, które musiały jeździć z miasta powiatowego do wojewódzkiego w tym celu komunikacją zbiorową i to był koszmar. Dlatego radioterapia i chemioterapia powinna być, na ile to możliwe, zdecentralizowana.

Dodajmy do tego wykluczenie komunikacyjne na dużych obszarach kraju i powstaje dodatkowo mnóstwo problemów z organizowaniem opieki i leczenia w takich sytuacjach. Ile osób nie podołało dodatkowemu wyzwaniu? Tak jakby choroba sama w sobie nie była już dramatem.

Cierpiących ludzi wyprowadzają z równowagi takie pouczenia ze strony polityka mającego dostęp do najlepszej jakości leczenia w Europie. Sami sobie to robią, żaden Kaczyński chyba im tego nie doradza. Choć czasami sam już nie wiem.

Sam europoseł zaczął się tłumaczyć po fali krytyki: „moja wypowiedź o konieczności znalezienia przez pacjentów innych placówek była niewłaściwa i za nią przepraszam” – napisał na X.

Z drugiej strony jest coś pozytywnego, że zaczynamy mówić poważnie o ochronie zdrowia i że ta wypowiedź spotkała się z tak ostrą krytyką od prawa do lewa. Może już to neoliberalne myślenie, powoli więdnie. Jeszcze niedawno dominowała optyka, że „każdy ma radzić sobie sam”. Teraz takie wypowiedzi stają się powodem do wstydu i przeprosin.

Tak samo, jak jeszcze parę lat temu rozdawnictwo dla tzw. „przedsiębiorców”, czy dopłaty do deweloperki były taką normą, że nikt, poza nami, na to nie zwracał uwagi, a teraz staje się przyczyną skandali i potężnej krytyki. Owszem, cynicznej niejednokrotnie, bo ze strony czasem polityków, którzy kiedy rządzili, sami to robili, ale z mojej perspektywy to dobrze, że takie praktyki wreszcie stają się powodem do publicznego kajania się.

Jeśli ktoś siedzi w tym tak długo jak ja, może zauważyć powolną, ale jednak ewolucję w pozytywnym kierunku w tym obszarze. Ktoś może powiedzieć, że to hipokryzja i zaledwie słowne przepychanki, ale jak wiadomo, hipokryzja to pochwała cnoty. Obyśmy szli dalej w lepszym kierunku i te awantury skończyły się w końcu pozytywnymi działaniami na rzecz ochrony zdrowia. Mam nadzieję, że czas tej pełzającej prywatyzacji się skończy. Tak jak skończyło się eldorado „kredytów 2 procent” w mieszkaniówce i zaczęła się nareszcie poważna debata na jej temat.

Xavier Woliński