Bez zorganizowania się w miejscu pracy nie licz, że ktoś się nad tobą „pochyli” w parlamentach. Jeśli zazdrościsz, że gdzieś indziej pracownicy dzięki uzwiązkowieniu wywalczyli sobie jakieś uprawnienia, to nie jest powód do narzekań, „jak im dobrze, ja tak nie mam”, ale inspiracja do zorganizowania się w swojej branży. Jeśli wyzyskują cię na śmieciówce w gastronomii, to nie czas, żeby narzekać, że ktoś ma lepiej, tylko się zorganizować.
Jeśli nie podobają ci się istniejące związki, to załóż własny. Wystarczy 10 osób i jedziesz z tematem. W sklepach wielkopowierzchniowych dochodziło do ekstremalnych sytuacji, kasjerki zmuszano do siedzenia w pampersach, kazano im dźwigać ciężary. Doszło do takiego przegięcia, że już nie miały wyjścia. Zorganizowały się i zaczęły walczyć. Wkroczyły na arenę dziejów z powrotem jako zorganizowana siła robocza, a nie jednostki z indywidualnymi strategiami przetrwania.
Jeśli musisz ponad siły pracować w weekendy jako studentka czy student, to nie jest wina kasjerek, które walczyły o wolną niedzielę. To jest wina tego że stypendia socjalne i naukowe są za niskie. Jeśli zmuszają cię do pracy w gastro na śmieciówce bez należnego ci dodatku za pracę w niedziele i święta, to znaczy, że powinieneś się zorganizować i wywalczyć podwyżkę. Jeśli szef wmawia ci, że na umowie o pracę nie można zawrzeć korzystnych dla pracownika zasad wprowadzających elastyczny grafik i dlatego konieczna jest śmieciówka, to kłamie.
Ale najważniejsza informacja jest taka: Żadna kawaleria nie przyjedzie, żaden polityk cię nie utuli, żaden biurokrata związkowy ci nic nie da w prezencie. Jesteś tylko ty i twoje koleżanki i koledzy. Albo coś z tym zrobicie, albo cóż…
Bez walki nie licz na lepsze życie. Tyle.
Xavier Woliński