Tzw. shutdown w USA (sytuacja, w której z powodu braku porozumienia budżetowego urzędy państwowe są zamykane, a wielu pracowników budżetówki wysyłanych jest na przymusowe urlopy bezpłatne) powoli się kończy. Część demokratów dała się zaszantażować do poparcia budżetu przygotowanego przez Republikanów.
Nadal zadziwia mnie jednak kogo Trump i spółka wzięli za zakładników, żeby zmusić Demokratów do poparcia tego księżycowego budżetu. Zacznijmy od tego, że awantura o budżet rozpoczęła się od tego, że Demokraci nie chcieli dopuścić do zdewastowania programów ubezpieczeń zdrowotnych dla niezamożnych.
Wobec tego Trump wstrzymał finansowania bonów żywnościowych dla biednych Amerykanów, do czasu aż Demokraci nie ulegną. Przez cały czas oskarżał Demokratów, czyli w jego języku „komunistów”, za spowodowanie shutdownu.
W ostatni czwartek sędzia federalny nakazał administracji Trumpa pełne sfinansowanie bonów żywnościowych dla około 42 milionów osób o niskich dochodach. Sąd przychylił się do stanowiska, że władze celowo opóźniają pomoc w okresie shutdownu. Mimo tego Ministerstwo sprawiedliwości zapowiedziało apelację.
Podkreślmy, mowa o 42 milionach osób, które zarabiają tak mało, że nie stać ich nawet na zakup żywności. To więcej niż ludzi mieszka w Polsce. I to wszystko w kraju, który wydaje setki miliardów dolarów na „wizje” w rodzaju rozwoju tzw. AI, w tym także korzystając ze wsparcia rządowego, a nie jest w stanie zapewnić, żeby klasa pracująca miała za co przeżyć do końca miesiąca.
A to wszystko w kontekście absurdalnych cieć podatkowych dla najbogatszych. Ale skądś na te prezenty dla bogaczy trzeba wziąć i dlaczego nie od pracujących biedaków? Przecież się nie zbuntują, bo wystarczy im pomachać flagą narodową, poopowiadać jakieś historyjki o Wielkiej Ameryce, i tym się najedzą?
Jednak sądząc po spadających sondażach Trumpa, w tym zwłaszcza wśród najmniej zamożnych, te bajki coraz słabiej działają. Stały się zbyt oczywiste. Z drugiej strony Demokraci też nie są orłami i też nie radzą sobie wspaniale, a jeśli wygrywają (poza wyjątkami), to głównie ze względu na rosnącą bezczelność i samouwielbienie Republikanów. Podejrzewam, że tam w nadchodzących dziesięcioleciach może dojść do sporych zaburzeń w politycznej nadbudowie. Mogą się dziać jeszcze bardziej zadziwiające rzeczy.
Xavier Woliński