Bogaci w nieproporcjonalnym stopniu przyczyniają się do ekstremalnych zjawisk klimatycznych na świecie

people holding banner Photo by Vincent M.A. Janssen on Pexels.com

Najbogatsze 10 proc. ludzi odpowiada za około dwie trzecie globalnego ocieplenia od 1990 roku. Najzamożniejszy 1 proc. ma 26-krotnie większy wpływ na wzrost ekstremalnych temperatur i 17-krotnie większy na susze w Amazonii.

Gdyby wszyscy emitowali tyle, co najbiedniejsze 50 proc. światowej populacji doszłoby jedynie do minimalnego ocieplenia. Z kolei, gdyby cała populacja świata emitowała na poziomie najbogatszych 10 proc., 1 proc. lub 0,1 proc., przyrost globalnej średniej temperatury od 1990 roku wyniósłby odpowiednio 2,9 °C, 6,7 °C lub 12,2 °C.

Takie są główne wnioski z badania „High-income groups disproportionately contribute to climate extremes worldwide” zaprezentowanego przez grupę naukowców w Nature Climate Change.

Choć najuboższe 50 proc. populacji odpowiadają jedynie za ok. 10 proc. emisji, to właśnie te grupy i regiony (Amazonia, Afryka Subsaharyjska, Azja Południowa) są najbardziej dotknięte przez ekstremalne zjawiska, takie jak fale upałów, susze i burze tropikalne. To oznacza, że najwięcej cierpią ci, którzy najmniej się do problemu przyczynili.

Niech ktoś mi powie, że to nie ma nic wspólnego z tym, jak skonstruowany jest światowy system gospodarczy i nie ma nic wspólnego z konfliktem klasowym. Oraz że obecny system najlepiej potrafi zarządzać ograniczonymi zasobami. Tak wspaniale zarządza, że podważa podstawy naszego funkcjonowania.

Problem polega na tym, że my to wiemy, oni to wiedzą i nic się nie wydarza na serio, bo jeśli jakiś problem dotyczy najpotężniejszych grup społecznych na świecie, to po prostu zostanie zignorowany lub zagadany.

Naszą rzeczywistość medialną kształtują ci z topki, nie ci z dołu. Podobnie jak na ramy systemowe mają wpływ przede wszystkim ci ze szczytów władzy, a nie ci, których dotkną skutki kryzysu w pierwszej kolejności. Mają przy tym gigantyczne środki, żeby odwrócić ludziom uwagę od korzeni problemu, jakim jest właśnie sam sposób gospodarowania, a nie jedynie jego skutki. Stąd będziemy zajmować się drobnymi kwestiami typu słomki, ale nie wolno nam nawet pomyśleć o głębszych przyczynach tego, co się dzieje i będzie niestety działo się coraz gorzej.

Niemniej jednak moim obowiązkiem jest o tym mówić i pisać. Każdy może zrobić na swoim „posterunku” tylko tyle, ile jest w stanie.

Xavier Woliński