Prasa biznesowa płacze, że rząd nie likwiduje wolnych niedziel w handlu. Ano, to jest jedna z tych obietnic PO za której realizacją nie tęsknię.
Co ciekawe nie tęskni za tym nie tylko większość pracowników i pracownic, ale nawet większość… biznesu. Dziennik Rzeczpospolita tak niedawno prezentował głos sporej części tego środowiska:
„Choć firmy mówiły o utraconych obrotach, teraz to się zmieniło. – Nie cieszymy się z niedziel, otwarcie powiem, my do nich dokładamy – mówi Marcin Grabara, prezes Rossmann SDP. – Nikt nie chce pracować w niedzielę, bez względu na to, czy mu się płaci podwójnie czy nie – dodaje”.
Inni też nie mówią szczególnie entuzjastycznie. – Przywrócenie handlu w niedziele wymaga analizy rynku. Trzeba wziąć pod uwagę takie czynniki, jak interes konsumentów i pracowników, zmiana nawyków zakupowych, sytuacja na rynku pracy, inflacja, wysokie koszty działalności – mówi Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.
Jedyny donośniejszy głos w tej sprawie za niedzielami handlowymi płynie ze strony kierownictwa galerii handlowych.
Mamy problem z pełnym obsadzeniem zmian w sieciach handlowych w tygodniu, a co dopiero w niedziele. Aktualnie trwa protest pracowników i pracownic Kauflandu zrzeszonych w OPZZ Konfederacja Pracy, w którym zorganizowali strajk ostrzegawczy. Domagają się nie tylko podwyżek, ale także zwiększenia liczby pracowników. Ci, którzy jeszcze zwyczajnie są przeciążeni pracą.
Dodam, że w przeciwieństwie do wielu branż, w których muszą być realizowane dyżury, w wielkopowierzchniowym handlu nie da się tego na takiej zasadzie zorganizować, że np. jeden pracownik „dyżuruje”, a reszta odpoczywa. Musi być niemal pełna obsada, żeby sklep funkcjonował. A przypominam, już teraz w dni powszednie jest bardzo ciężko skompletować odpowiednią liczbę pracowników, żeby np. zachowana była czystość i płynna obsługa.
Jednocześnie co ciekawe, osoby, które tak bardzo naciskają na otwarcie sklepów w niedziele, nie są skłonne postulować likwidacji weekendów w ogóle. Wiedzą, że np. gdyby zlikwidować wolne niedziele np. w urzędach ich baza czy to wyborcza, czy członkowska wpadłaby we wściekłość.
Za likwidacją wolnych niedziel w handlu lobbuje jeden z małych związków, który akurat nie posiada organizacji w handlu, ale za to posiada organizację w ZUS. Zaproponowałem, żeby zorganizowali u siebie referendum w związku w sprawie likwidacji wolnych weekendów w urzędach, ale jak dotąd nie słyszałem, żeby szefostwo związku się na taki ruch zdecydowało. Prawdopodobnie dlatego, że szefostwem dość szybko przestałoby być.
Pracować wszak mają zawsze inni, nam się wolne słusznie należy.
Xavier Woliński