Ano, libki, przykre, że wam wasi dawni koledzy z PiS chcą zamknąć ulubioną konserwatywno-lberalną stację telewizyjną. Mnie też by było przykro, gdyby zamykali jedno z mediów na którym opierała się moja siła polityczna.
Dla pocieszenia powiem, że to nie jest koniec historii. Wasze przerażenie jednak wynika pewnie stąd, że bez ewidentnego wsparcia TVN, z chaosu, który wyłoni się po PiS, to nie PO będzie dominatorem.
Przez lata układ był jasny. Narodowo-katolicki PiS i konserwatywno-liberalna PO, co przejawiało się w treściach zamieszczanych w sprzyjających im mediach. Były jednak pewne łączniki. Np. ksiądz Oko mógł swoje bzdury na temat potwora gender rozwijać zarówno w TVN, jak i w TVP. Wiadomo było, że jak wystąpi np. Wanda Nowicka, to obok posadzą księdza Oko, albo inne tego rodzaju indywiduum. Janopawlizm i klerykalizm był obecny w obu dominujących przekaziorach.
Prawicowy konsensus stał na dwóch nogach. Dopóki można było sobie wyobrażać, że mamy „pluralizm”, bo przecież jest TVN, dopóty nic zmienić się na poważnie nie mogło. Teraz PiS, tak jak to zrobił z pseudokonsensusem w sprawie aborcji, wziął się wytrwale za rąbanie tej drugiej nogi. Nie zauważył, że jeśli jej zabraknie to, tak samo jak po wyroku TK sprzed roku, ich noga może nie wytrzymać, żeby utrzymać cały gmach i konsensus się zawali, najpierw w głowach ludzi, a potem w realu. A to pociągnąć może w przyszłości także ich samych.
Im bardziej bujają łódką, tym większe prawdopodobieństwo, że cała łódka się wywróci.
Xavier Woliński