W rządzie trwa przeciąganie liny w sprawie obniżenia składki zdrowotnej. Tymczasem na odsiecz rządowym liberałom przybiega Przemysław Czarnek, który ogłosił:
– Generalnie ja będę optował za wszystkimi ulgami dla przedsiębiorców w sprawach składki zdrowotnej, zwłaszcza w tych ciężkich czasach, które nastają w tym momencie w Polsce i to jest nasz punkt widzenia jeszcze z czasów kampanii wyborczej. I dlatego będę namawiał kolegów, a nie sądzę, że byłoby to trudne, abyśmy poparli wszystkie ustawy, które idą jak najdalej jeśli chodzi o składkę zdrowotną — powiedział były minister w Wirtualnej Polsce.
W PiS zaczyna dominować opcja, a Czarnek jest jej jednym z najważniejszych rzeczników, że PiS przegrał, bo „obrazili się” na tę partię przedsiębiorcy (którzy wbrew pozorom stanowili istotną część wyborców już wcześniej). Wobec tego PiS dołączył do stada partii i partyjek konkurujących ostro o głosy biznesu. Generalnie niemal wszystkie partie obecnie konkurują o nich jak lwy. O pracownikach tymczasem tradycyjnie znacznie ciszej.
Wobec tego trzeba uczciwie ludziom powiedzieć: ok, będziecie płacić mniej, ale liczyć możecie w tej sytuacji co najwyżej na pomagam peel. Liberałowie w rodzaju Petru często więc opowiadają o zagrożeniu „populizmem”, choć sami nieustannie próbują przepychać „populistyczne” pomysły (w takim znaczeniu tego pojęcia, jakie sami mu nadali, czyli rozdawnictwa gruszek na wierzbie).
Trzeba tutaj raczej znaleźć takie sposoby finansowania NFZ, które jednocześnie nie obciążałyby mniej zamożnych. Zmniejszenie składki kapitałowi niczego nie zmieni na lepsze, bo wówczas niezamożni będą musieli i tak więcej wydawać na leczenie prywatne, jeśli dostęp do leczenia jeszcze bardziej się pogorszy. Albo będą umierać, ale tego już od nich nie usłyszycie.
Tu trzeba wszystko dokładnie przemyśleć i policzyć, a nie licytować się na kiełbasę wyborczą dla biznesu.
Xavier Woliński