Niektórzy wydają się być zdziwieni, co widzę np. po udostępnieniach na X/Twitterze, że prawica w tym skrajna prawica w rodzaju ONR potrafi głosić hasła „socjalne”, czy nawet „ekologiczne”.
Tymczasem to nic nowego. Frakcja „narodowo-socjalna” czy „socjalkonserwatywna” istnieje od bardzo dawna. W przypadku tej pierwszej polegało to zwykle na nieudolnym kopiowaniu haseł socjalistów bez zrozumienia ich treści i przede wszystkim bez realnej praktyki.
W przypadku tych drugich ta tendencja wywodziła się z myśli konserwatystów brytyjskich, czy niemieckich, którzy przejęli to z paternalistycznej myśli dawnej arystokracji, która uważała, że o „lud” należy dbać niczym o konie w stajni. Inaczej z głodu się znarowi. Całe tyrady wygłaszali w XIX wieku przeciwko „zdziczeniom” kapitalizmu i liberałów. Jak wiadomo, większość ówczesnych parlamentów składała się z tych dwóch dominujących sił.
Po czasie także liberałowie doszli do wniosku, że przesadna eksploatacja pracowników może doprowadzić do wywrócenia kapitalizmu i rewolucji. Efektem tej ewolucji były reformy New Dealu i polityka Roosevelta w USA.
Tak więc oburzenie, że jakaś prawica „podbiera” postulaty socjalne lewicy jest niezasadne i jest tylko objawem pogubienia się obecnie lewicy na scenie politycznej. Nie „hasła socjalne” stanowiły wyróżnik dawnej lewicy od anarchistów po komunistów i socjaldemokratów. Było nim przejście (pokojowo lub nie) do innego systemu polityczno-gospodarczego, a nie skazane na porażkę wieczne naprawianie ekscesów kapitalizmu.
Podstawą tego wyróżnika był postulat uspołecznienia środków produkcji. Co nie oznaczało „nacjonalizacji” (przejęcia przez państwo), ale przejęcie kontroli nie przez biurokrację państwową (co nie byłoby żadną nowością w historii gospodarczej, wszak kontrolowanie gospodarki przez państwo jest stare jak piramidy), ale przez samą klasę pracującą. Tak, aby demokracja nie była pustym hasłem, ale obejmowała całe życie, także gospodarcze.
Dlaczego jest to ważne także dzisiaj? Powiedziałbym, że w dobie sztucznej inteligencji, autonomicznych maszyn, a także wywołanego przez obecny sposób gospodarowania ograniczonymi zasobami kryzysu klimatycznego, przejęcie nad nimi kontroli jest ważniejsze niż kiedykolwiek. Inaczej staniemy się wszyscy podklasą, w większości zbędną i utrzymywaną przy życiu przez wszechpotężne korporacje, ale bez żadnych wpływów politycznych i w zasadzie gospodarczo w dużym stopniu zbędnych. Może będziemy dostawać „dochód podstawowy”, żeby podtrzymać konsumpcję, ale to wszystko.
O ile oczywiście wcześniej korporacje i kapitalizm nie doprowadzą do likwidacji projektu o nazwie „człowiek” w wyniku kryzysu ekologicznego, do którego doprowadziły wraz z chroniącymi ich interesy państwami.
Tak więc to nie jest tylko walka o „lewicę”, to jest walka o naszą przyszłość i wolność. I to jest coś, czego prawica w żadnej odmianie nie jest w stanie „podkraść”, bo wykracza poza jej wyobraźnię. Może dlatego ten postulat jest atakowany najzajadlej zarówno przez liberałów, jak i konserwatystów.
Xavier Woliński