Czasami sobie wyobrażam jak za miliony lat ludzkość będzie opisywać np. wysoko zaawansowana cywilizacja delfinów.
– Jak wiecie, obserwowaliśmy ludzi od dawna. Tym się zajmujemy, obserwacją. Nie ingerujemy. W tych czasach o których mowa ludzkość stanęła przed widmem zagłady. Kryzys klimatyczny postawił ten gatunek przed największym wyzwaniem w swojej historii. Ich naukowcy o tym wiedzieli i alarmowali polityków (nie wiem jak wam wyjaśnić ich rolę, to takie osobniki, które dużo mówią, opowiadają dowolne głupoty, a reszta w to wierzy i za nimi podąża. Tak mają tego rodzaju dziwne, ograniczone kultury, które badamy, ale o tym opowiem kiedy indziej).
– I co zrobili ludzie? Zmobilizowali się? Zaczęli pewnie wymyślać sposoby, żeby ograniczyć skutki tej katastrofy? – pyta młody delfin.
– Nie, zaczęli sobie np. wysadzać rurociągi, uwalniając jeszcze więcej gazów do atmosfery, generalnie zajęli się zabijaniem nawzajem i zużywaniem jeszcze szybciej zasobów w tym celu.
– Ale jak to? Jaki to miało sens?
– Nie wiem, nasi naukowcy wciąż badają, co się wtedy stało z mózgami tego gatunku. Nie jesteśmy pewni, bo to nie ma sensu, ale najwidoczniej tak to funkcjonowało. Choć trzeba przyznać, że nie wszyscy w ten sposób myśleli. Prawdę mówiąc wiele śladów wskazuje na to, że większość była temu przeciwna, ale fakt, że w tej dość ograniczonej kulturze taką przewagę posiadali ci tak zwani „politycy” i posiadający bogactwa, mógł mieć wpływ na efekt, po prostu mniejszość zdecydowała, a reszta nie umiała się temu przeciwstawić na czas. To znaczy próbowali, ale wtedy było już za późno najwyraźniej, skoro tego gatunku, jak wielu innych, już nie ma. Wymarły.
– A co to są „bogactwa”? – pyta ten sam młody delfin.
Xavier Woliński