W sprawie słynnego listu szefa Sii w którym oburza się, że w ogóle ktoś miał czelność założyć związek zawodowy w jego firmie. I to w sytuacji, kiedy on przekierował inwestycje z Francji do Polski, bo mu się nie podobały tam „egoistyczne” związki zawodowe, a Polska jawiła się jak „liberalny raj”, gdzie można każdego zwolnić i zatrudnić kiedy się chce.
No, więc oczywiście traktowanie Polski niemal jak jakiegoś kraju kolonialnego wywołuje słuszne oburzenie. Dużo też mówi o tym, jak kapitaliści traktują związki zawodowe. Najśmieszniejszy jest zarzut o „egoizm”. Ten zarzut przypomina mi argumenty męża, gdy źle traktowana żona zgłasza się do jakiejś organizacji po pomoc, zakłada Niebieską Kartę, a on oburza się, że „ona myśli tylko o sobie” i zarzuca jej „egoizm”.
To jest podobna mentalność. Pracownik przecież ma dbać o interesy firmy i szefa, a nie własne. Inaczej jest egoistą. Miałem kiedyś nieprzyjemną rozmowę z szefem pewnej firmy, który mi opowiadał o „skandalu”, że pracownicy mieli „czelność” przyjść i zażądać podwyżki. Powiedział, że to dla niego „cios w plecy”…
Ale jest tu także inny aspekt. Czy po prostu polscy politycy tak właśnie nie reklamują tego kraju? Czy nie opowiadają „inwestorom”, że polski pracownik jest pracowity, dobrze wykształcony, potulny, a związki prawie nie istnieją. Dobry materiał ludzki innymi słowy. Jak czytam te opowieści w rozmaitych folderach mających ściągać tu kapitał, to trochę jakbym czytał reklamy z targu niewolników. Sami politycy i aparat państwowy, te różne „specjalne strefy ekonomiczne” itd. tworzą taki wizerunek. To nie jest tak, że tylko kapitał w ten sposób myśli o pracownikach. Takie samo wyobrażenie o „dobrych pracownikach” mają też politycy i urzędnicy rozmaitych odcieni politycznych.
Uważam, że nie należy tego pomijać w debacie. Winy, jaką ponosi lokalna mentalność tych z wyższych stołków. To oni tworzą taką a nie inną „atmosferę inwestycyjną”. I potem taki „inwestor” przyjeżdża i ktoś tu mu związek śmie zakładać. A przecież mu obiecywano, że tu żadnych związków w prywatnych firmach się nie tworzy!
Od lat 90. w mentalności urzędniczo-politycznej tkwi to, że przed „inwestorem” trzeba rozwijać zdobione dywany i przede wszystkim budować z kasy publicznej infrastrukturę, np. drogi dojazdowe do ich zakładów, finansować edukację pracowników, leczyć ich, i pilnować żeby nie szumieli. A nade wszystko obniżać podatki, lub wręcz zwalniać z ich płacenia. Wszystko, żeby Szanownych Inwestorów zadowolić i żeby czasem za dużo nie musieli tutaj płacić za reprodukcję siły roboczej i zaplecze infrastrukturalne oraz instytucjonalne.
A tu nagle siła robocza zaczyna się czegoś domagać od państwa inwestorstwa! Skandal! Hańba! Dramat! Oszustwo!
Xavier Woliński