– Czterdzieści pięć lat temu w moim rodzinnym Gdańsku narodziła się Solidarność po wielkim strajku. To do dzisiaj dla mnie osobiście najważniejsze doświadczenie w moim życiu: strajk stoczniowców i później budowa Solidarności. Nie jesteśmy tutaj, żeby czcić rocznicę, ale, droga Ursulo, pani przewodnicząca, wybrałem to miejsce, zgodnie też z twoją sugestią, żeby pokazać, na czym polega dzisiaj współczesna Solidarność – wygłosił te słowa premier Donald Tusk na tle stalowej bariery granicznej, drutu kolczastego oraz wojska i straży granicznej podczas konferencji prasowej z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen.
Bez żenady opowiadał o solidarności, stojąc na tle symbolu podziału świata, w przestrzeni granicznej, gdzie dochodziło do pushbacków i łamania praw człowieka. Faktycznie, to jest symboliczne dziedzictwo ruchu „Solidarności”. Niewiele zostało już z ideałów tamtych czasów, a słowa stają się przeciwieństwem swojego pierwotnego znaczenia. Chyba nie ma smutniejszego widoku i epilogu dla tej historii. Wszak wiemy też, jak 30-lecie rządów pokolenia „Solidarności” wyglądało nie tylko w stosunku do migrantów, ale np. osób niezamożnych, pracowników likwidowanych zakładów, lokatorów, kobiet, osób nieheteronormatywnych. Można wymieniać długo, kogo ta „solidarność” nie dotyczy. Generalnie wszystkich, którzy nie wpisali się w narodowo-liberalno-konserwatywną wizję, która niestety zreinterpretowała całkowicie przesłanie wielkiego ruchu robotniczego, jakim była pierwsza Solidarność. To jest kompletna moralna klęska i faktycznie ten płot i zasieki są tego upadku idealnym symbolem.
W tym kontekście trudno się przyznawać do dziedzictwa tej prawdziwej Solidarności. Odebrali nam wszystkie wspaniałe idee, które były żywe w tym kraju. Wszystko zamienili albo w jałowe paplanie bez żadnej treści, albo w karykaturę.
Nie zrażony tym kontekstem Tusk ciągnie dalej: – Jesteśmy tu przy tej barierze, która chroni Polskę i Europę przed wojną hybrydową wypowiedzianą przez Białoruś i Rosję, przed nielegalną migracją. To nie jest żadna migracja, to są zorganizowane przez Łukaszenkę i Putina i ich służby grupy ludzi, których zadaniem jest fizyczne atakowanie polskiej, europejskiej granicy – powiedział premier.
To stwierdzenie całkowicie odziera migrantów z podmiotowości. Nie są to uchodźcy uciekający przed wojną lub ubóstwem, ale „zorganizowane grupy ludzi”, których jedynym celem jest „atakowanie” granicy. Tusk, tak jak zresztą większość polityków, pomija całkowicie fakt, że Łukaszenka z ekipą wykorzystują do swoich celów realnie istniejących zdesperowanych ludzi, a nie manekiny czy drony.
Tusk w ramach całej swojej wypowiedzi przedstawiał do znudzenia obronę granicy przed migrantami w kategoriach obrony wolności i bezpieczeństwa Zachodu. Używa narracji o Solidarności i II wojnie światowej, aby podnieść działania Straży Granicznej do rangi historycznej misji. Takie porównania zacierają różnicę między obroną terytorium przed armią a traktowaniem osób ubiegających się o ochronę międzynarodową.
Jeśli ktoś natomiast z liberałów sądził, że UE postawi polskich polityków do pionu i jeśli nadal w to wierzy, może już przestać być naiwny: – Europa Polskę wspiera na wszelkie możliwe sposoby, dlatego właśnie patrząc w przyszłość, proponujemy kolejny siedmioletni budżet Unii Europejskiej, w którym wydatki na zarządzanie migracjami i granicami wzrosną trzykrotnie. Państwa członkowskie posiadające bezpośrednią granicę z Rosją i Białorusią otrzymają dodatkowe środki w ramach zadań i spraw wewnętrznych – powiedziała Ursula von der Leyen.
Nie wspomniała nic o wsparciu humanitarnym, czy programach integracyjnych. Przewodnicząca KE skupiła się wyłącznie na zwiększaniu budżetu na obronność i zarządzanie granicami. Aktualnie priorytetem Unii Europejskiej nie jest pomoc ludziom w potrzebie, lecz militaryzacja granic. Budowa Festung Europa. Co jest oczywiście złudzeniem. Nie da się „odgraniczyć się od złego świata”, co obiecał Tusk, a co było rzekomo celem Solidarności. Jeśli nie zlikwiduje się przyczyn, żadne bariery nie odgrodzą nas od światowych zawirowań i kryzysów.
W każdym razie nie liczcie na to, że kraje Zachodnie tutaj paternalistycznie „wkroczą”. Politycy tych krajów, tak jak von der Leyen po pierwsze niewiele różnią się od naszych cyników, a po drugie są zadowoleni. Intensywnie pracują nad tym, żeby skonstruować „Marchię Wschodnią”, która będzie buforem pomiędzy Rosją, a krajami centrum. Rozbudowanych praw człowieka tutaj nie przewidują, bo tylko by przeszkadzały. Prawa człowieka są ewentualnie dla krajów centrum, a nie dla pana panie Areczku i panie Ahmedzie. Stąd też spodziewam się zresztą dalszego zwijania wsparcia finansowego dla organizacji prawoczłowieczych w Polsce.
A jak wygląda budowa tej rzeczywistości w naszej „marchii”, dobrze opisuje dzisiejszy tekst Rafała Górskiego w Gazecie Wyborczej: „Dotarliśmy do nagrania z komendy Straży Granicznej, gdzie trafił jeden z deportowanych obywateli Ukrainy po koncercie Maxa Korzha. Funkcjonariusz SG przyznaje wprost, że działania służb to wynik odgórnego polecenia, żeby deportować wszystkich zatrzymanych podczas koncertu”.
O sprawie już pisałem. Ludzie zostali deportowani za popełnienie wykroczenia, bez możliwości podjęcia skutecznej obrony. Tym wykroczeniem było przeskoczenie barierek, żeby znaleźć się w lepszym miejscu na koncercie. Zostało to przez prawicowych trolli powiązane z człowiekiem, który powiewał na koncercie tzw. „flagą banderowców”. Jedno zdarzenie nie miało nic wspólnego z drugim, ale rząd skorzystał z okazji, żeby nakarmić nacjonalistycznego potwora. Znany już z wcześniejszych rządów Tuska typowy dla niego pokaz siły aparatu państwowego, który nie potrafi poradzić sobie z nielegalnymi eksmisjami, ale co innego jeśli chodzi o młodych uczestników koncertu. Wówczas aparat państwa działa błyskawicznie i z pełną mocą.
Tak wygląda dzisiaj kraj zbudowany na bazie ideałów Solidarności. Ciężko żyje się generalnie wszystkim, którzy nie mają „pleców” i są w starciu z państwem i kapitałem niemal bezbronni. Migrantom, osobom niezamożnym, osobom z niepełnosprawnościami, szeregowym pracownikom, chorym, itd. A ostatnio dochodzi do tego generalnie młodzież, która coraz częściej nie może znaleźć dobrej pracy. Wspaniałe dziedzictwo zostawiliście panowie następnym pokoleniom.
Xavier Woliński