Szarża Trzaskowskiego u Wojewódzkiego i Kędzierskiego, gdzie określił się mianem „d*piarza” przejdzie chyba do historii. Wojewódzki tworzy taką „luźną samczą atmosferę”, bo sam ma historię żenujących „żartów”, jak ten poniżający o osobach sprzątających z Ukrainy.
Wszyscy pamiętamy jak to po jakimś meczu z Ukrainą stwierdził, że „wyrzuci swoją Ukrainkę” (wiadomo Ukrainka, to synonim osoby sprzątającej) i jej nie zapłaci za pracę, a potem z Figurskim żartowali sobie „luźno” o gwałceniu ich. I fakt, że ci ludzie nadal funkcjonują w przestrzeni publicznej samo w sobie sporo mówi o dnie jakim ta przestrzeń jest.
Teraz mamy Trzaskowskiego, następnego reprezentanta tzw. „elit warszawskich”, który widzi kobiety w ten sposób. Możecie sobie wyjaśnić dlaczego w Polsce kobiety mają ograniczane prawa, dlaczego żyjemy w kulturze gwałtu, a imigrantów traktuje się tak jak się traktuje. Prezydent Warszawy niby przeprosił, ale zasłonił się „nieformalną konwencją rozmowy”. Właśnie, to jest klucz do sprawy i to jest różnica pomiędzy PiS-owcami a libkami. PiS-owcy nie owijają w bawełnę i walą prosto z mostu, co myślą (co ma ten plus, że łatwiej jest budować przeciwko temu opór), natomiast libki przebierają się w markowe garnitury i udają „światowców”, a dopiero w „nieformalnej” atmosferze wyłazi to co wyłazi, że pod każdym względem to taka sama konserwa jak PiS, a różnica jest głównie pozorna i estetyczna.
Pamiętam też zachowania libków, jak traktowali z góry lokatorów z reprywatyzowanych kamienic. Jak radni ostentacyjnie potrafili wychodzić w czasie przemawiania lokatorów i lokatorek. Oni po prostu całymi sobą komunikują, że nie mają szczególnego poważania dla tych, których uważają za stronę słabszą, dla niezamożnych, dla kobiet (które patriarchalnie też uważają za słabe), dla migrantek. Liczy się elitka i Rolex na ręku. Inaczej nie ma o czym rozmawiać.
Tu nie ma żadnego podziału na „europejskich”, „oświeconych” libków i „konserwatywnych” pisowców. To jest jedna prawicowa, konserwatywna ekipa, których interesuje głównie utrzymanie patriarchalnej dominacji w rozmaitych formach ekonomicznych i kulturowych.
Wybijcie sobie z głowy, że bez oddolnej walki i tworzenia „konglomeratu gniewu” cokolwiek się w tym kraju realnie zmieni. Szczyty są obsadzone przez takich właśnie ludzi. Co oni mogą zmienić? Jeden stołek na drugi? Oni nawet nie rozumieją o czym wy do nich mówicie (czego sam doświadczyłem).
Xavier Woliński