W mediach liberalnych szok: „Eksperci zaskoczeni danymi GUS o pensjach i produkcji.” No chyba Balcerowicz jest tym „ekspertem”.
Główny Urząd Statystyczny opublikował najnowsze wskaźniki gospodarcze. Pierwszy z nich, produkcja przemysłowa, wzrosła w marcu aż o 18,9 proc. licząc rok do roku (spodziewano się średnio 13,1 proc.). W porównaniu z lutym tego roku produkcja wzrosła w marcu o 18,6 proc.
GUS podał też w środę, że przeciętne miesięczne wynagrodzenie było o 8 procent wyższe niż przed rokiem (eksperci prognozowali wzrost o 5,5 proc.) i wyniosło 5929 złotych i 5 groszy brutto. Warto podkreślić, że wskaźnik dotyczy sektora przedsiębiorstw, czyli firm, w których pracuje co najmniej 10 osób.
Co najważniejsze płace rosną znacznie szybciej powyżej wzrostu inflacji (i dla jasności nie dzieje się tak od czasów rządów PiS, wzrost płac powyżej inflacji mamy tutaj od dobrych 15 lat Balceroidy znowu z ręką w nocniku, że wzrost płac nie przynosi „pożarcia pensji” i „hehehe niech podnoszą minimalną i tak wam zje inflacja”. No nie bardzo to widać.
Oczywiście należy cały czas podkreślić, że ten wzrost jest kosztem ciężkiej pracy robotników, bo dzięki temu, że przemysł szybko się podniósł utrzymało to gospodarkę ponad powierzchnią w sytuacji kryzysu w niektórych branżach usługowych. Dolę robotników (i szeregowych pracowników usług w branżach cały czas pracujących na pierwszej linii) opisuję od dłuższego czasu, a w ramach „cyklu pracowniczego” opisują ją także sami pracownicy i pracownice. Polecam zajrzeć na stronę wolnelewo.pl gdzie to wszystko jest zebrane.
Taka jest prawda stojąca za tymi wykresami. O tym nigdy nie należy zapomnieć, choć nie wątpię, że władze gospodarcze (kapitał) i polityczne o tym już nie pamiętają. Kapitaliści powiedzą: „my wypracowaliśmy ten wzrost, dawać ulgi”, rząd powie „to dzięki nam jest ten wzrost, dawać głosy”, a pracownicy?
Jedną z informacji jak „dziękuje się” pracownikom są dane o zatrudnieniu, które spadło w marcu o 1,3 procent, licząc rok do roku.
W czasach prosperity pracownik wytwarza potęgę, karmiąc kapitalistycznego potwora swoją pracą, która w czasach dekoniunktury przeciwstawi się jemu samemu. Tak było zawsze w kapitalizmie i tak będzie.
A na koniec pamiętajcie: jeśli liberalni ekonomiści straszą, że wzrost płac spowoduje armagedon, to sprawdźcie najpierw na czyjej liście płac ci „eksperci” są obecni.
Xavier Woliński