Ponad połowa Polaków wyraża obawy przed agresją ze strony nielegalnych migrantów – wynika z badania Instytutu Badań Pollster przeprowadzonego na zlecenie „Super Expressu”. 27 proc. nie poddało się tej histerii.
Oznacza to dokładnie tyle: propaganda działa. Ale wszystko ma swój kres, a każdy temat można przegrzać. Spójrzmy, co się dzieje w USA, a dzieją się rzeczy niezwykle ciekawe. Poparcie dla polityki imigracyjnej Trumpa gwałtownie spadło, a mniej osób opowiada się obecnie za ograniczeniem imigracji. Wielu Amerykanów, w tym także Republikanów, postrzega ją bardziej pozytywnie niż w ubiegłych latach.
W czerwcowym sondażu Gallupa odsetek Amerykanów opowiadających się za ograniczeniem imigracji spadł z 55% do 30%, a rekordowe 79% uznało imigrację za korzystną dla kraju. Maleje również poparcie dla restrykcyjnych środków – za deportacją wszystkich nieudokumentowanych imigrantów opowiada się 38% badanych, podczas gdy zwiększenie liczby funkcjonariuszy straży granicznej popiera 59% (spadek o 17 punktów procentowych), a budowę muru na granicy – 45% (spadek o 8 punktów).
Jednocześnie rośnie aprobata dla rozwiązań legalizujących pobyt: 78% popiera możliwość uzyskania obywatelstwa przez osoby spełniające określone warunki. Zmiany te dotyczą wszystkich grup politycznych, choć najbardziej widoczne są wśród Republikanów. Ogółem 62% respondentów nie pochwala działań Donalda Trumpa w kwestii imigracji.
Cud? Magia? Przecież, jak próbuje nas przekonać prawica, strach przed obcym jest zakodowany wręcz w DNA i każdy, kto nie traktuje migrantów jak wroga dokonującego brutalnej inwazji na kraj, jest „odklejony od rzeczywistości”. A tu się okazuje, że w USA, czyli kraju, z którego najnowsza panika antyimigrancka wypełzła, nastąpiła tak radykalna zmiana poglądów. Wystarczyło kilka miesięcy rządów ultraprawicy trumpowskiej i ludzie powiedzieli: dość.
Skąd ta zmiana się pojawiła? Prawica była przekonana, że obrazki łapanek na ulicach, nielegalnych deportacji, pacyfikowania protestów, zdjęcia z nowowybudowanych obozów koncentracyjnych dla migrantów spowodują wzrosty w sondażach i kompletną klęskę „lewactwa”. Stało się na odwrót. Sondaże Trumpa szorują po dnie w każdej kwestii, a w sprawie migracji w szczególności. Ludzie po prostu zaczęli solidaryzować się z ofiarami takiej polityki. Zwłaszcza że niejednokrotnie to ich sąsiedzi, współpracownicy czy klienci. Wbrew temu, co uważa prawica, większość ludzi nie ma tak zdeformowanego umysłu i etyki, jak oni. Dlatego się przeliczyli całkowicie i w tej chwili nie mają pomysłu jak wybrnąć z pułapki, w którą sami się wpakowali.
To jest też wskazówka dla nas tutaj. Nigdy nie należy się poddawać, trzeba informować o przypadkach przemocy wobec migrantów, o łamaniu prawa przez państwowe i niepaństwowe siły, i przede wszystkim trzeba uparcie przypominać, że mamy do czynienia z ludźmi, a nie powodzią. Jedno czego możemy nauczyć się z historii, to fakt, że opinia publiczna na pstrym koniu jeździ i jeśli prawica przegnie z przemocą wobec ludzi, może się w efekcie obudzić z ręką w nocniku.
W Polsce widoczne są już pierwsze symptomy zmęczenia tematem: coraz częściej pojawiają się głosy, które kwestionują powielane schematy i żądają realnych rozwiązań, a nie prostych odpowiedzi opartych na strachu. Kluczowe będzie tu doświadczenie osobiste i bezpośredni kontakt z osobami migranckimi, które często burzą stereotypy i narracje wykreowane przez polityków.
Warto więc pamiętać, że nawet najgłośniejsze i początkowo pozornie skuteczne kampanie oparte na strachu mają swój kres.
Xavier Woliński