Jakiś pan mi napisał dzisiaj w komentarzu, że jaki kryzys, skoro u niego jest 15 wakatów w firmie i Ukraińcy nie chcą pracować, tylko piją „drineczki”. Polacy, jak się okazuje, też nie chcą u nich pracować.
Na uwagę, że widocznie powinni płacić więcej, odparł: „może i płacimy słabo ale jak ktoś ucieka „przed wojną” to chyba powinien brać cokolwiek żeby móc się sami utrzymać, prawda?”
Więc ja odpowiem, nie tylko Ukraińcy nie powinni takiej pracy brać, ale związki zawodowe powinny aktywnie zwalczać z dumpingiem płacowym. Z praktyką, że wykorzystuje się ciężką sytuację osób z Ukrainy (i innych migrantów oraz migrantek), żeby zaniżać stawki.
Niestety od dawna tak się dzieje i niejednokrotnie, przez lata, w działalności pracowniczej miałem z tym styczność. Nawet państwowi zatrudniający stosowali takie mechanizmy. Brali np. osoby z Ukrainy, żeby dzielić i rządzić na zakładzie, wywoływać niesnaski czy to narodowościowe, czy płacowe. To się dawało ukrócić tylko wciągając osoby przyjezdne do organizacji pracowniczej.
Nie ma niczego straszniejszego dla szefa niż kiedy widzi na przeciwko siebie dobrze zorganizowaną i zjednoczoną siłę pracowniczą. To jest dla nich prawdziwy horror. I nie raz, jedni grozili mi, inni próbowali żalić, kiedy brałem udział w organizowaniu takich osób.
Nie ma co się żalić, trzeba płacić, a nie kombinować.
Xavier Woliński