Konfederacja już na salonach

Konfederacja została znormalizowana. Spora część mainstreamu mocno nad tym pracowała.

47,1 proc. popiera scenariusz, w którym Konfederacja po wyborach w 2027 r. uczestniczy w tworzeniu rządu. Przeciwko jest już tylko 37 proc. respondentów, a 15,9 proc. nie ma na ten temat zdania. Tak wynika z nowego sondażu przeprowadzonego przez SW Research dla Onetu.

Warto zwrócić uwagę na to, że najbardziej przeciwni współrządzeniu Konfederacji są mieszkańcy miast między 200 tys. a 499 tys. mieszkańców. Aż 56,9 proc. pytanych w tej grupie wybrało odpowiedź „nie wyobrażam sobie takiego scenariusza”. Czyli większe miasta, ale nie te największe.

III RP wydała z siebie zatruty owoc. To mainstream odpowiada za kształtowanie opinii: media, szkoły, „autorytety”, kler i tak dalej. Oczywiście partyjna lewica tutaj niejednokrotnie nie pomagała, ale nie oszukujmy się, liczba wpadek, czy głupot po stronie prawicowych formacji wcale nie jest mniejsza, a tych po stronie Konfederacji było tyle, że moża by napisać o nich wielotomowe dzieła.

Po prostu prawicy wszystko niemal ujdzie płazem w tym kraju. A jeśli jakaś prawicowa partia już się zużyje do reszty, to na jej miejscu mainstream wyprodukuje jeszcze bardziej prawicową formację. Konfederacja nie jest wszak żadnym wypadkiem przy pracy, ale esencją, fusami polskiej polityki. Tutaj skumulowały się wszystkie obsesje i fantazje III RP. Konserwatyzm i ultraliberalizm gospodarczy. Wszystko to, czym nas karmili przez ostatnie 30 lat teraz, doprowadza nas do logicznego finału.

Jestem teraz sobie w stanie wyobrazić nawet taką ewolucję, że za ileś lat główny nurt będzie nas przekonywać, że trzeba głosować na „mniejsze zło”, czyli Konfederację, żeby nie dopuścić partii Brauna do władzy (lub jakiejś innej, jeszcze bardziej hiperultraprawicowej formacji). I jestem przekonany, że po odpowiednie obróbce sporo osób na to się złapie, tak jak złapała się wcześniej na „krytyczne popieranie” wychowanków Korwina, czy Balcerowicza z PO.

Tego rodzaju myślenie, w kategoriach „mniejszego zła”. Ciągłe ograniczanie postulatów i potrzeb, „zdroworozsądkowizm” oraz przede wszystkim zaprzestanie promowania lub wręcz wymazywanie w głównym nurcie alternatywnych opowieści i propozycji względem prawicy konserwatywno-liberalnej czy konserwatywnej, doprowadza nasz pociąg na skraj wykolejenia się w jakąś już kompletnie żałosną krainę prawicowego absurdu.

Xavier Woliński