Konfederacja wyrzuca Konfederację, czyli Braun wylatuje

Chłopaki jeszcze w komplecie. Fot: Adrian Grycuk, CC BY-SA 3.0 pl, Wikimedia Commons

Grzegorz Braun wylatuje z Konfederacji, czyli zasadniczo Konfedracja wyrzuca Konfederację Korony Polskiej. Ogłosił właśnie, że wystartuje w wyborach prezydenckich:

– Będę kandydował w tych wyborach, z Bożą i ludzką pomocą. To jest dobry projekt i dzięki temu będziemy mogli zwiększyć szanse […] na to, by w następnym parlamencie znalazła się reprezentacja polskich katolików — oznajmił w rozmowie z serwisem „tylko dla katolików” Sprawki. Myślałem, że w Sejmie jest głównie jedna wielka reprezentacja katolików rozmaitych odcieni, ale widocznie czegoś nie wiem…

Namawiał go na ten ruch sam Korwin-Mikke: — Cztery miesiące namawiałem kolegę Brauna do startu i byłoby dziwne, gdybym go teraz nie wspierał — powiedział w serwisie gazeta,pl.

Czyli mistrz zatapiania ultraprawicy nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, choć mentzeniści i bosakowcy złożyli go już do grobu politycznego.

Braun już wcześniej, w prawicowej telewizji internetowej eMisjaTv, krytykował ewolucję Konfederacji z rzekomo „antysystemowego” i pryncypialnie prawicowego ugrupowania w formację podobno jakiegoś „kompromisu”.

Byli koledzy, naturalnie, są kompletnie rozczarowani i ogłosili usunięcie Brauna z jego Konfederacją z Konfederacji. Jak wiadomo ich kandydatem jest Sławomir Mentzen. Ruch Brauna może zaś odebrać wiele cennych punkcików miłośnikowi piwnych imprez.

— Żadna partia nie może wystawiać dwóch kandydatów na prezydenta. Zapowiedź nieuzgodnionego startu w takiej sytuacji jest sabotażem trwającej kampanii kandydata Konfederacji — powiedział poseł Krzysztof Tuduj.

W kręgach lewicowych panuje stereotyp, jakoby prawica była bardzo zwarta i szła do przodu niczym walec. No więc nie do końca. Tam roi się od generałów bez armii, którzy chcą wspiąć się na pozycję Naczelnego Przewodnika Stada. To ani pierwszy, ani ostatni taki manewr.

Zresztą, czego oni się spodziewali. Wymiksowali Korwina i sądzili, że stary wyjadacz się jakoś na nich nie zemści, choćby poprzez swojego kolegę? Świadczy o tym, że politycznie Mentzen i Bosak to ciągle jednak młokosy.

No, ale generalnie jest dość zabawnie w tej całej kampanii, która jeszcze podobno się wcale nie zaczęła.

Xavier Woliński