Donald Trump jeszcze nie jest oficjalnie prezydentem USA, ale już zdążył zażądać od Kanady zgody na anszlus i stanie się 51 stanem USA. Opublikował nawet z tej okazji na swoim profilu na TruthSocial mapę, gdzie Kanada jest już częścią imperium.
Oczywiście Kanadyjczyków to nie tylko zirytowało, ale czują się poniżeni przez agresywnego sąsiada z południa. Jakby tych poniżeń i imperialnych wizji było mało, Trump zapowiedział przyłączenie Grenlandii do USA, której zażądał od Danii. Za kasę lub siłą, bo odmówił zapewnienia, że nie użyje w tym procesie przemocy. Rządy Grenlandii (która ma autonomię) i Danii stanowczo odparły tego rodzaju zakusy.
Z kolei w kierunku Panamy wysuwa żądania przekazania USA kontroli nad Kanałem Panamskim, co oczywiście rozsierdziło rząd tego kraju. „Suwerenność i niepodległość naszego państwa nie podlegają negocjacjom” – zapewnił prezydent Panamy Jose Raul Mulino
Trump się jednak upiera, bo jego zdaniem, USA „potrzebują ich dla zapewnienia sobie bezpieczeństwa gospodarczego”.
Na razie swoje fantazje ma zamiar realizować wymuszeniem, poprzez nakładanie na poszczególne kraje zaporowych ceł. W tym celu ma rozważać nawet wprowadzenie czegoś w rodzaju „krajowego stanu wyjątkowego w gospodarce”.
Innymi słowy, USA mają zamiar realizować swoją „specjalną operację”. Na razie środkami gospodarczymi, korzystając z faktu, że cały świat Zachodu jest od nich na wielu poziomach uzależniony.
Oczywiście na Kremlu i w innych stolicach świata zapewne w ruch poszły szampany, a może nawet mocniejsze trunki. Ale to jest mniejszy problem.
Tylko że wiarygodność polega na tym, że obserwujesz, jak dany kraj zachowuje się względem innych. A nie zakładasz ją na bazie jakichś wyobrażeń ideologicznych, fantazji w rodzaju „odwiecznych sojuszów”.
W tym o wiele bliżej mi do tradycyjnego stanowiska francuskiego, które także było sceptyczne od bardzo dawna względem uzależniania się od jakiegokolwiek zewnętrznego imperium. Także USA.
Dziś mamy do czynienia z krajem, którego prezydent, przy ogromnym poparciu części amerykańskiej publiki, wysuwa żądania już praktycznie względem każdego. Sojuszników (?), przeciwników i wrogów. Każdy ma uklęknąć przed Cesarzem Świata, albo straci możliwość sprzedawania swoich towarów na prześwietnym rynku amerykańskim.
Nie chcę wnikać w to, jak to odbije się długofalowo na samych Stanach (a odbije się niewątpliwie), bo mnie to najmniej obchodzi. Chcieli imperium, to mają imperium. A czasem dochodzi do tego, że jak imperium przegnie, to wytworzy sobie tylu wrogów dookoła, że w końcu nie będzie w stanie tego ogarnąć i upada. Tym się zazwyczaj kończą wizje „Wielkich Niemiec”, „Wielkiej Rosji”, czy „Wielkiej Ameryki”. Interesuje mnie obecnie najbardziej to, jak wygląda nasza sytuacja tutaj.
Sytuacja Europy jest dość dramatyczna. Na wschodzie wojna, na zachodzie coraz bardziej wrogi rzekomy sojusznik. Kluczowe surowce w większości kontrolowane przez niezbyt przychylne kraje. Coraz większe uzależnienie polityczne, militarne, gospodarcze i energetyczne od Wuja Sama. Trump wykorzysta to maksymalnie.
Tym bardziej współpraca w ramach Europy jest konieczna. I nie mówię tu o tworzeniu jakiegoś nowego projektu imperialnego, jakiegoś scentralizowanego superpaństwa. Po prostu zwykła, rozsądna współpraca w obliczu narastających zagrożeń ze strony światowych małych imperatorów.
Ja tu jestem, jak już pisałem, dyżurną Kasandrą. Wielokrotnie ostrzegałem przed tym, co realizuje się na naszych oczach. Przed naiwnym wpatrzeniem w figurę „Dobrego Ojczulka” zza oceanu. Trzeba było uważniej słuchać, co o tym „ojczulku” mówią ludzie np. z Ameryki Południowej, gdzie od dziesięcioleci te same techniki szantażu i groźby interwencji oraz faktycznych interwencji są stosowane przez USA. Tak, owszem, kraje Ameryki Południowej też mogłyby się otworzyć na naszą perspektywę w stosunku do imperializmu wschodniego sąsiada.
Ale nie zmienia to faktu, że to na nas ciąży przede wszystkim obowiązek utraty złudzeń, jeśli nie chcemy się stać kolejną kolonią. Mogą mnie tu teraz fanboje USA wyklinać, ale tym razem okazuje się, że po prostu miałem rację.
Xavier Woliński