Skatowane dziecko nie żyje. Wychodzi szeryf Ziobro i mówi: „Będziemy dążyć do najsurowszego wymiaru kary dla sprawcy oraz surowego ukarania wszystkich, którzy mieli świadomość nieprawidłowości, patologicznych zachowań, nie reagowali tak, jak zareagować powinni”.
Zapomniał dodać, że „sprawcą” był po bożemu żyjący w heterozwiązku maczo, a nie wyznawca lewackiego „marksizmu kulturowego”. Jakoś nigdy nie rozwijają tematu tej „patologii”. Skąd się wzięła, dlaczego wciąż jest tak powszechna psychiczna i fizyczna przemoc w rodzinach. Dlaczego najczęstszym sprawcą przemocy i gwałtów są nie jacyś zagraniczni „terorroryści”, ale „dobrzy polakokatolicy”.
Czytam że: „8-latek został skatowany przez swojego ojczyma. Do szpitala trafił w ciężkim stanie 3 kwietnia — wcześniej, przez kilka dni leżał w domu z nieopatrzonymi poparzeniami. Obrażenia obejmowały 25 proc. ciała, w tym całą twarz, tułów, ręce i nogi. Z ustaleń śledczych wynika, że jego ojczym, 27-letni Dawid B., miał bić i kopać chłopca, przypalać go papierosami, polać wrzątkiem i umieścić go na rozgrzanym piecu węglowym. Matka Kamila, 35-letnia Magdalena B., miała pomagać swojemu mężowi, nie reagując i nie chroniąc syna”.
Niech dobrze sprawdzą, czy matka nie czytała czasem Marksa do poduszki, a ojczym Lenina. To na pewno dlatego…
A jak już się „wydarzy”, to wylezie szeryf i „surowo ukarze”. Tyle że już się wydarzyło i wydarzy się znowu, bo sprawcy najczęściej nie kalkulują na chłodno, jak politycy. Tego rodzaju czyny wynikają zarówno z rozmaitych problemów psychicznych, oraz kultury, która wciąż uważa, że jak facet nie jest agresywny, to żaden facet. A w ogóle klaps wymierzony dziecku, to nie bicie, a mówienie w ten sposób to histeria zwolenników „bezstresowego wychowania”.
Politycy sądzą po sobie, bo kalkulują czy np. ktoś zauważy, że po 2020 roku wyparowało ponad 200 tysięcy ludzi w formie nadmiarowych zgonów (trzeci najwyższy wynik w Europie po Bułgarii i Rumunii), z powodu rozsypania się naszego systemu ochrony zdrowia oraz opieki nad starszymi ludźmi, co jest wynikiem nieudolności naszych włodarzy. Wyszło im, że ludzie nie zwrócą uwagi, więc ludzie mogą umierać, byle nie na raz, w jednym miejscu. Bo, jak w jednym miejscu zginie niecałe sto osób, w tym prominenci, to wtedy dziesięcioletnia żałoba narodowa.
A sprawca takiego czynu nie jest politykiem, tylko działa pod wpływem jakichś prymitywnych odruchów i emocji. Dlatego żadne najsurowsze kary Ziobrowe nic tu nie zmienią. Zmieniłaby lepsza opieka medyczna i socjalna, ale przecież ludzie nie zauważą, że to ma jakiś związek… Za to konferencję szeryfa owszem.
Xavier Woliński