Każda prawica musi w końcu zacząć szukać swojej „królowej zasiłków” (od czasu legendarnej już „welfare queen” Ronalda Reagana). Znalazła ją więc także Platforma Obywatelska w postaci migrantki z Ukrainy, która rzekomo „żyje jak królowa” z 800 plus.
Hasło odebrania 800 plus uchodźcom z Ukrainy, którzy nie pracują, oczywiście trafiło na podatny grunt w Polsce. Nie ważne, że większość (78 proc.) uchodźców wojennych z Ukrainy pracuje, że w 2023 r. uchodźcy wojenni wnieśli do budżetu państwa 15 mld zł w formie podatków i składek na NFZ i ZUS (i dzięki temu PO teraz może obniżać ZUS dla prowadzących firmy).
Fundacja Ukraiński Dom z Warszawy może do upadłego tłumaczyć, że zmiany te mogą szczególnie dotknąć matki z małymi dziećmi oraz osoby z niepełnosprawnościami, które nie mają możliwości podjęcia zatrudnienia. Ograniczenie dostępu do świadczenia dla tych grup może pogłębić ich trudną sytuację życiową i prowadzić do dalszej marginalizacji społecznej. A więc do napięć i kryzysów społecznych, które potem będzie oczywiście prawica nagłaśniać, żeby jeszcze bardziej przykręcić śrubę, co znowu wywoła kolejne napięcia społeczne, itd.
To wszystko jest nieważne. Prawica bowiem ujrzała złoty interes, jaki na tym może zrobić i upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.
Z jednej strony skorzystają na ogólnej niechęci w Polsce do migrantów wygenerowanej przez prawicowe nagonki w internecie i mediach.
Z drugiej strony, co jeszcze istotniejsze, spora część libkowego betonu nienawidzi 800 plus. Jego całkowita likwidacja dzisiaj byłaby jednak politycznie bardzo kosztowna. W zamian więc można niejako zastępczo poznęcać się nad uchodźcami z Ukrainy i odebrać im częściowo prawo do tego świadczenia.
Cała agresja, która buzuje w tym radykalnym środowisku wreszcie będzie mogła mieć swoje ujście. W ten sposób PO rzuci im kość do gryzienia, którą będą mogli się zająć na jakiś czas.
Czyż to nie wspaniały polityczny plan. Taki idealnie bezwzględny i wyrachowany. Idealny dla tej gry. Na tym polega własnie polityka partyjna – na manipulowaniu emocjami tłumów.
Xavier Woliński