Krucjata Trumpa przeciwko biednym trwa

tents in downtown Photo by Brett Sayles on Pexels.com

Donald Trump rozwija swoją konserwatywną krucjatę przeciwko bezdomnym. Nie przeciwko bezdomności, ale właśnie przeciwko bezdomnym. Wspominałem już o tym wcześniej, jednak temat najwidoczniej zaczyna być jedną z jego obsesji i postanowił go twórczo rozwijać.

„Osoby bezdomne muszą się wyprowadzić, NATYCHMIAST. Zapewnimy wam miejsca pobytu, ale DALEKO od stolicy. Przestępcy, wy nie musicie się wyprowadzać. Wsadzimy was do więzienia, gdzie wasze miejsce. Wszystko wydarzy się bardzo szybko, tak jak na granicy” – napisał prezydent USA wczoraj na swojej społecznościówce Truth Social. Bezdomność w prawicowej optyce zlewa się z przestępczością i nie jest problemem przede wszystkim społecznym, ale kryminalnym. Tutaj nie ma żadnych przypadkowych słów, to jest celowa manipulacja.

Wszystko po to, żeby bogaci nie widzieli biedaków, którzy psują im nastrój. „Sprawię, że nasza stolica stanie się bezpieczniejsza i piękniejsza niż kiedykolwiek wcześniej” – przedstawił swoje cele Trump. Mają zostać stworzone idealne warunku do spokojnej reprodukcji klasy rządzącej w ramach ich szczelnej i czystej zagrody. Jeśli czegoś nie widać, tego nie ma, prawda?

Możemy robić wykłady, że marginalizowanie bezdomnych oraz przedstawianie ich jako zagrożenia, zamiast szukania realnych rozwiązań systemowych, prowadzi do dalszego pogłębiania wykluczenia społecznego. Tylko, co z tego? Oni świadomie, zamiast walczyć z przyczynami bezdomności, koncentrują się na usuwaniu problemu na peryferia. Dlaczego? Ponieważ dobrze zdają sobie sprawę, że problemem jest ich własna pozycja społeczna wynikająca z istnienia skoncentrowanego bogactwa.

A to bogactwo przejawia się szczególnie mocno w ostatnich latach w koncentracji własności nieruchomości w miastach. Dzięki istnieniu systemu nierówności tworzą swoje imperia. Żeby istnieli hiperbogaci, muszą istnieć bezdomni. Jedni i drudzy są wytworem tego systemu. Lepiej więc problem na wszelki wypadek ukryć.

Krucjata Trumpa na tym się nie kończy. W innym wpisie domaga się wsadzania do więzień dzieci: „Prawo w D.C. musi zostać zmienione, aby ścigać tych »nieletnich« jak dorosłych i zamykać ich na długo, począwszy od 14. roku życia. Najnowsza ofiara została bezlitośnie pobita przez lokalnych bandytów. Waszyngton, D.C., musi być bezpieczny, czysty i piękny dla wszystkich Amerykanów, a co ważne, aby zobaczył to cały świat. Jeśli D.C. nie weźmie się w garść, i to szybko, nie będziemy mieli innego wyjścia, jak przejąć federalną kontrolę nad miastem i zarządzać nim tak, jak powinno się nim zarządzać, oraz uświadomić przestępcom, że już im się to nie upiecze”.

Waszyngton ma być „piękny i czysty dla wszystkich Amerykanów”, chyba że są biedni, bezdomni, czy uzależnieni, wtedy nie pasują do koncepcji „Amerykanina” i muszą zostać wywiezieni za miasto do jakichś obozów internowania. Dodatkowo Trump grozi przejęciem przez władzę centralną całkowitej kontroli nad miastem, rozbijając tym samym federalną strukturę kraju. Dwie pieczenie na jednym ogniu.

W ten sposób polityka wobec bezdomnych i młodzieży przestaje być narzędziem rozwiązywania problemów społecznych, a staje się narzędziem utrwalania podziałów i kontroli społecznej. To strategia, która w polskich realiach również znajduje swoich naśladowców – wszak marginalizowanie i stygmatyzacja słabszych nie jest obca także naszym politykom, tęskniącym za „czystą i piękną Polską”, ale tylko dla szczególnego typu Polaka, a przede wszystkim tylko dla Polaka.

USA jest rozsadnikiem tego rodzaju ideologii opartych na wykluczeniu, wzmacnianiu hierarchii i nierówności społecznych. Cała światowa prawica bierze z nich przykład i będzie wdrażać po swojemu.

Xavier Woliński