Większość uważa, że zjawisko płacenia przez pracowników wyższej składki zdrowotnej niż przedsiębiorcy jest niesprawiedliwe. Tak wynika z badania Ipsos opublikowanego przez Oko.press.
Odpowiedź wydaje się oczywista i 45 proc. badanych tak uważa. Ale szokujące jest to, że nie zgadza się z tym, że nie jest to sprawiedliwe aż 37 proc., a 17 proc. nie ma zdania.
Bramy piekieł otworzyły się też po opublikowaniu wyników tego sondażu na fanpage oko.press. Z pełnych oburzenia komentarzy dowiadujemy się, że biznesowi słusznie należą się ulgi, bo „dają pracę”, „ponoszą ryzyko”, co bardziej bezczelni próbują przekonywać, że pracodawcy pracują ciężej niż pracownicy. Generalnie cały arsenał zaklęć, który najwidoczniej wciąż, w 2024 roku, oddziałuje na te 37 proc.
Tak duże poparcie dla tej jawnej niesprawiedliwości, świadczy o skali prania mózgu, jaki w ostatnich dziesięcioleciach przeszli pracownicy najemni, którym ideologia każe stawiać wyżej interes biznesu ponad interes swój własny.
Jak wiadomo, każda grupa interesu próbuje przekonać resztę, że jej postulaty służą wszystkim. W tym przypadku biznes skutecznie przekonał sporą część pracowników, że teoria skapywania działa (choć empiryczne dowody od lat przeczą tej koncepcji). I że jak się poprawi biznesowi, to poprawi się automatycznie pracownikom. Dlatego trzeba chuchać i dmuchać na „panów dobrodziejów”.
Z powodu ideologicznej dominacji skrajnie prawicowych koncepcji ekonomicznych, mamy taki oto obraz rzeczywistości: Przed kapitałem należy rozwijać pluszowe dywany, żeby sobie delikatnych nóżek nie pokaleczył o wyboje sprostania konkurencji. Trzeba dotować, trzeba wspierać, trzeba pompować publiczną kasę, trzeba nosić na rękach i dziękować, że „ponoszą ryzyko” podążania za wizją czerpania zysków z pracy innych. Dają pracę, a mogliby całą zachować dla siebie, nieprawdaż?
Kiedy pokazuję dane, które wykazują, że w Polsce w porównaniu do większości innych krajów UE panują wręcz cieplarniane warunki dla biznesu pod względem obciążeń, wściekłość nie ma granic. Bo on otworzył siódmą pizzerię na osiedlu i mu padła. To wina leniwych pracowników i ZUS na pewno, a nie np. braku orientacji na rynku oraz braku jakiegokolwiek nowatorskiego pomysłu.
Pracowników mamy wspaniałych, biją się o nich kapitaliści z innych krajów UE, za to kapitalistów mamy w większości nędznych, mało innowacyjnych, o zarządzaniu na poziomie januszeksa. Dlatego nie byli w stanie spełnić groźby wyjazdu do Czech, gdzie rzekomo rozwinęliby skrzydła. Po prostu nie sprostaliby konkurencji. To że sobie nie radzą, sami przyznają, domagając się ciągle dotacji, wsparcia i ulg. A skoro wspierać należy tylko najsłabszych…
Już nie mówiąc o tym, że spora część, to żadni kapitaliści, tylko wypchnięci na JDG pracownicy. A teraz rząd ma zamiar to wypychanie wspierać kolejnymi ulgami.
Xavier Woliński