„Przez większość tego czasu Dmytro był notorycznie duszony, kilkukrotnie uderzony pięścią w twarz, kłuty, a następnie dociskany policyjną pałką” – do sprawy zakatowania przez wrocławską policję kolejnej osoby wraca dziennikarz Jacek Harłukowicz w Onecie, który dotarł do nagrań z monitoringu. To, co zobaczył, to 40 minut regularnego znęcania się.
Nagranie podważa wersję policjantów o tym, jakoby zamordowany był agresywny, że miał rozbić głową szybę w autobusie. Niczego takiego nie rejestruje monitoring w pojeździe do którego także dotarł dziennikarz.
W 2021 roku, robotnik budowlany, migrant z Ukrainy, wracał nieco pijany z pracy. Koledzy uznali, że jest na tyle kontaktowy, że poradzi sobie sam z powrotem do domu. I to był błąd, bo zamiast do swojej partnerki trafił na salę tortur w „wytrzeźwiałce”.
Trzech policjantów i dwóch pracowników izby wytrzeźwień prokuratura oskarża o znęcanie się nad Ukraińcem i pobicie go ze skutkiem śmiertelnym. Oskarżeni są także inni policjanci i pracownice izby wytrzeźwień. Warto dodać, że do czasu ujawnienia wątpliwości w poprzednich tekstach Harłukowicza, policja sama z siebie nic nie robiła, a wewnętrzne kontrole tradycyjnie nie działały.
O intencjach policjantów świadczy to, że wyłączyli wcześniej własne kamery mające nagrywać interwencję. Dodatkowo potem mataczyli w sprawie i opowiadali niestworzone historie.
„Podczas interwencji bezwzględnie zakazane powinno być uciskanie szyi, klatki piersiowej, brzucha i pleców, gdyż wtedy dochodzi do ograniczenia możliwości oddychania ze wszystkimi tego skutkami. Interwencja powinna ograniczać się do unieruchomienia kończyn, z użyciem bądź bez użycia kajdanek”.
Jak wiadomo z późniejszych działań, w tym także protestów policja często nie stosuje się do tych wytycznych. A ludzie dalej giną.
Warto zauważyć tutaj aspekt społeczny i klasowy. Policjanci rzadko w ten sposób zachowują się wobec osób, które wyglądają, jakby były z klasy średniej. Zwykle atakowane są osoby o których sądzą, że nie mają dostatecznych „pleców”, żeby się bronić. Zwykli ludzie, którzy nie mają „w znajomych” prawników, polityków, czy wyższych urzędników. Robotnik, migrant, osoba z zaburzeniami. Na takich łatwiej żerować.
Nie wiadomo ile takich spraw nie zostało nagłośnionych w mediach, ale poziom gniewu obserwowany przeze mnie kilka lat temu w czasie protestów na Trzemeskiej świadczy o tym, że przemoc policyjna względem „zwykłych chłopaków i dziewczyn” musi być gigantyczna. Dawno nie oglądałem zamieszek na taką skalę. Ostatni raz przy protestach robotniczych przełomu wieków.
A teraz policjantom na Trzemeskiej, być może w „nagrodę”, budują największy ponoć komisariat w Polsce. Nie chcę wiedzieć, co tam będzie w piwnicach skonstruowane.
W każdym razie, zawsze w takich przypadkach zachowujcie względem bajań policji daleko idący sceptycyzm. Igor miał spaść z krzesła i się zabić nieszczęśliwie, a Dmytro miał sobie sam rozbić głowę o szybę w autobusie. Wyobraźnia policjantów nie zna granic. O tym warto pamiętać.
Xavier Woliński