Ludzkie safari dla bogaczy w Sarajewie

white and blue plastic bottle Photo by Ilyas Chabli on Pexels.com

Włoska prokuratura w Mediolanie bada doniesienia o udziale bogatych zagranicznych turystów w tzw. „turystyce snajperskiej” podczas oblężenia Sarajewa – informuje BBC.

Według zawiadomienia złożonego przez dziennikarza Ezio Gavazzeniego, bogacze mieli w latach 90. przyjeżdżać z Triestu na pozycje bośniackich Serbów, by płacili za możliwość strzelania do cywilów w mieście. Za każde trafienie miała przysługiwać wysoka stawka, która po przeliczeniu na obecne realia miałaby sięgać nawet około 100 tys. euro.

Gavazzeni informuje, że dysponuje 17-stronicowymi materiałami oraz relacją byłego oficera bośniackiego wywiadu, z których wynika, że w działaniach mogła brać udział grupa co najmniej stu zamożnych „turystów”. Sprawa została formalnie przyjęta do analizy przez prokuratora Alessandro Gobbi, który prowadzi postępowanie.

Już wcześniej pisała o tym włoska gazeta Corriere della Sera, ale nie miała na potwierdzenie tego zjawiska mocnych dowodów. Powstał też film dokumentalny „Sarajevo Safari”, autorstwa słoweńskiego reżysera Mirana Zupanica, w którym mowa o tym, że osoby zaangażowane w zabójstwa pochodziły z kilku krajów, w tym z USA i Rosji, a także z Włoch.

Tego rodzaju „zabawy” bogaczy to nic nowego w historii niestety. Znane są np. przypadki urządzania „ludzkiego safari” w czasach kolonizacji. Np. m.in. w ten sposób dokonywano ludobójstwa na społeczności San (zwanej także Buszmenami). Rząd południowoafrykański wydawał nawet licencje uprawniające do polowań na te społeczności.

Generalnie im wyżej w hierarchii ekonomiczno-politycznej, tym więcej degeneracji, wbrew słodkim obrazkom na temat życia bogaczy, którymi karmieni jesteśmy w plotkarskich mediach. Bogactwo i władza potrafią wykoleić ludzi niczym twarde narkotyki. To, że w naszych społeczeństwach silne rozwarstwienie społeczne jest uznawane za normę, a nawet stan pożądany, nie jest świadectwem zdrowia, a raczej zapowiedzią upadku.

Xavier Woliński