Wielki narodowy marsz, wielki lider, wielki Tusk. Tak mniej więcej to wygląda w głównych libkowych mediach.
W Faktach dominujący, pokazywany od dołu niczym pomnik, na zmianę z wielką biało-czerwoną flagą z tłumem w tle. Ten obraz ma się utrwalić w głowach ludzi i dać im do zrozumienia, kto tu jest szefem i jaka partia jest dominantą na tym biegunie sceny politycznej.
To, co uderzało to praktycznie brak treści w głównym przemówieniu, poza narodowym przekazem o Polsce, Polakach i miłości do narodu. Tak tworzy się pusty, beztreściowy worek do którego ludzie mają wrzucać swoje marzenia i oczekiwania, a potem politycy go zawiążą i wrzucą do politycznego bagna. Mobilizowanie pustosłowiem, żeby dać im carte blanche, a oni już się potem zastanowią jakie „sprawy” ewentualnie zrealizują. Albo nie.
Na tym tle próbowała wyróżnić się Nowa Lewica, mówiąc o swoim programie, ale to nie miało istotnego znaczenia, bo i tak zginęło to w medialnej paplaninie o tym, że Tusk kocha Polskę. Fakty pokazały to przemówienie liderów Lewicy przez trzy sekundy, dokładnie tyle, żeby starczyło czasu na zapewnienie, że stworzą wspólny rząd. Ci, którzy słuchali tego przemówienia, mówią, że było tam o wiele więcej, ale to nie ma znaczenia, bo poza głęboko zainteresowanymi polityką nikt tego nie zauważy.
Co prawda dla liderów PO najważniejsze jest właśnie odbudowanie tej dominującej pozycji po tej stronie sceny, politycznej, a wygrana z PiS to kwestia drugorzędna. Ale zaczęli się zastanawiać, czy jednak nie przedobrzyli. Dlatego Tusk postanowił rzucić małe koło ratunkowe Trzeciej Drodze i wypowiadał się o nich dość dyplomatycznie, tłumacząc, że nie ma ich na tym marszu tryumfalnym, bo „mają inne zadania”. Fakty też pokazały cały materiał o TD, tłumacząc dlaczego liderzy tej partii byli wczoraj osobno.
PO i powiązane z nią media już są tak pewne, że dominacja nie jest zagrożona, że odzyskały zdolność okazywania łaski przegranym. A całkowite zatopienie Kosiniaka i Hołowni na razie im się nie do końca kalkuluje, stąd ta łagodność na ostatniej prostej. Lewicę uważają generalnie już za zdominowaną, więc nawet szczególnie się nią nie interesowali. Nikt naprawdę już w głównym nurcie się nią nie zajmuje i nie zwraca na nią uwagi. Trzy sekundy jej wystarczą. To powinno w sztabie Lewicy zapalić lampki alarmowe, bo gorsze od atakowania jest ignorowanie. Ale wątpię czy się zapalą. Liderzy NL już w zasadzie złożyli hołd lenny.
Czarzasty ze sceny cieszył się, że będzie tworzył rząd z PO i TD. Dwiema dość konserwatywnymi partiami. Nie mam pojęcia jak oni chcą zrealizować w takich warunkach swój program nawet dotyczący praw osób LGBT, czy zliberalizować ustawę aborcyjną. O kwestiach socjalnych nawet nie mówię. Ja bym się tak na ich miejscu nie cieszył, bo jak będą rządzić z TD z której startuje Dziambor i PO z której startuje Giertych, to ja raczej przewiduję miesiące szarpania się i to w sytuacji, kiedy wiele instytucji nadal będzie w rękach PiS.
W ogóle nie widzę tutaj żadnego powodu do optymizmu, nie wiem skąd jakaś euforia się wzięła ostatnio.
Xavier Woliński