Nacjonalistyczni „przewodnicy” po kulturze

hand on barbed wire Photo by The Vegan Monster on Pexels.com

Czyli podsumujmy. Z powodu garstki migrantów i histerii rozkręcanej przez garstkę oszołomów Polska konsliberalna prawica rządowa dołączyła do procesu rozmontowania strefy Schengen.

Potem to już z górki, bo jak padnie Schengen, jeden z tych elementów Unii, który opłaca się pracownikom i stanowi filar poparcia dla UE wśród ludzi w Polsce, przekonanie, że trzeba z niej wyjść, to będzie bułka z masłem. Ładnie to sobie wykombinowali.

Napisałem powyższe wczoraj m.in. na X. I się zaczęło. Konta o tak fascynujących i wiarygodnych nazwach jak „olo995698731” albo „sokzkupy” zaczęły mi pisać o OGROMNYM zagrożeniu ze strony tej garstki migrantów i moim rzekomym kawiorowym odklejeniu od rzeczywistości i żebym wyszedł z domu i ZOBACZYŁ, CO SIĘ DZIEJE i tak dalej i tak dalej.

Większość nawet nie zwracała uwagi na argumentację, bo to jedna wielka farma botów i trolli, która powtarzała w kółko to samo. Zorganizowana akcja internetowa, która ma pokazać, jakie to masowe poparcie mają działania paru kolesi, którzy ogłosili się samozwańczymi „obrońcami kobiet i dzieci, żon i matek, córek, sióstr, ziemi, tej ziemi”. Kolesie co prawda wyglądają na takich, których córki, matki i siostry obawiają się w pierwszej kolejności.

Oni zaś będą nas bronić przed np. zespołem Saly Velingara Ballet z Senegalu, którego zdjęcia politycy prawicy prezentowali w mediach społecznościowych z podpisem „Migranci już są”. Jak pisałem wcześniej, doszliśmy do etapu, że panikę próbuje się rozkręcać na podstawie samego widoku zwyczajnych ludzi, tyle że o innym odcieniu skóry. Niczego już nie muszą robić „przestępczego”, ani niezwykłego. Wystarczy, że idą po chodniku, czy stoją na przystanku.

Akcja jest całkowicie spreparowana politycznie. Po pierwsze, działania służb granicznych Niemiec trwają już od dawna, o czym zresztą tu pisałem swego czasu. Pod naciskiem tamtejszej skrajnej prawicy, która z kolei straszy, że Polacy podrzucają im migrantów. W sztabie PiS prawdopodobnie uznano, że przyszła kolej na powrót do szczucia na migrantów podczas kolejnych wyborów, więc przygotowują już grunt, wywołując wrażenie na temat „potężnego kryzysu”.

Oczywiście nasz rząd sobie z tym kompletnie nie radzi, a konkretnie próbuje sobie radzić w ten sposób, że uwiarygadnia opowieści o rzekomym potężnym kryzysie granicznym.

Tymczasem ludzie stoją w kilometrowych korkach na granicy, bo teraz wszytkie służby już muszą dokładnie przetrzepać autokary, samochody. I te z polskiej i ci z niemieckiej strony. Swobodny przepływ ludzi kończy się na naszych oczach i zaczyna powrót do zagród narodowych i nacjonalistycznego napinactwa, które gdzieś na końcu oczywiście, jak to w Europie kończy się jakąś wojną. Nie za rok, nie za pięć, ale za jakiś czas nacjonaliści tych kraików europejskich wezmą się znowu za łby. Europa to Bałkany świata.

Swoją drogą ta cała awantura jest jakoś poniżająca dla nas wszystkich. Tworzy się wrażenie, jakoby wszyscy w Polsce byli rasistami, których przeraża sam widok osoby z innej kultury. Te wszystkie trollkonta i prawicowe szmatławce tworzą opowieść, że kto się do nich nie przyłączy, ten jest „odklejony od polskiej kultury”.

No więc ja nie uważam, że wyznacznikiem polskiej kultury koniecznie musi być rasizm, ksenofobia, oszołomstwo, dulszczyzna, czy schlebianie najbardziej prymitywnym instynktom. Jesteśmy tutaj bardzo różnorodni i znam tę różnorodność, bo właśnie w przeciwieństwie mieszkańców X-a i wirtualnej bańki nie tylko wychodzę z domu, ale w dodatku działam w terenie z bardzo różnymi ludźmi.

Dlatego nie mam zamiaru się temu poddać, po pierwsze dlatego, że nie uważam kont w rodzaju koloGNLS albo Mareczek7496401 za moich przewodników po polskiej kulturze, a co najważniejsze, chcę dać sygnał innym, podobnie do mnie myślącym, że nie wszyscy poddali się tej histerii i że nie są sami i same.

Xavier Woliński