„Najbardziej propolska” partia niemiecka głosuje przeciwko upamiętnieniu polskich ofiar nazizmu

Tymczasowy pomnik w Berlinie upamiętniający polskie ofiary niemieckiej okupacji w latach 1939–1945, odsłonięty 16 czerwca 2025 roku Foto: Leonhard Lenz, CC0, via Wikimedia Commons

Czytam, że „w środę w niemieckim parlamencie przyjęto rezolucję wzywającą rząd federalny do niezwłocznego rozpoczęcia fazy planowania oraz budowy w Berlinie pomnika polskich ofiar niemieckiej okupacji w Polsce w latach 1939-1945”.

Całe „lewactwo” głosowało za. Lewactwo z perspektywy oczywiście Prawdziwych Polaków (dla nich lewakami są nie tylko posłowie i posłanki z Lewicy, SPD, czy Zielonych, ale nawet chadecy z CDU/CSU).

Ale któż to się wyłamał? No, nie zgadniecie. Posłowie AfD głosowali albo przeciwko albo wstrzymali się od głosu. Nie może być! Przecież według Konfederacji to jest najbardziej „propolska partia”. A przecież Konfederacja, jako partia Najprawdziwszych Polaków, o czym bezspornie świadczy sam lider o nazwisku Mentzen, ma wyłączne prawo, które sami sobie nadali, do wystawiania certyfikatów „propolskości”, oraz zatwierdzania, kto jest Prawdziwym Polakiem.

Tak więc niemiecka partia, która najchętniej od jutra zaczęłaby kolaborować z Władimirem Władimirowiczem, żeby odtworzyć jakąś formę porozumienia Ribbentrop-Mołotow, jest jednocześnie ulubienicą naszej „narodowej prawicy”. Jak wiadomo, AfD domaga się, żeby Niemcy wstały z kolan, ale tak się zawsze jakoś „przypadkiem” składa, że kiedy Niemcy wstają z kolan, robią to kosztem sąsiadów. Pocieszające jest jednak to, że większość tamtejszych partii jednak zachowała rozsądek (czy jak kto woli „lewacką logikę”).

Zadziwia mnie swoją drogą ta naiwna wiara w słowa polityków. Z jednej strony większość ludzi wie, że politycy kłamią niejako zawodowo, ale jednocześnie wierzą im na słowo, o ile dany delikwent jest bliski im ideologicznie, czy kulturowo. Jak ktoś się określi „patriotą”, to musi być prawda. Skoro tak powiedział, to musi tak być. Wystarczy od rana do wieczora mówić, jak bardzo kocha się Polskę, Polaków, Polki i jak bardzo inni nie są dostatecznie polscy i już pelikany łykają. To jest bardzo proste i działa. Już przed wojną działało.

Nigdy tego nie zrozumiem, ale może jestem dziwny.

Xavier Woliński