Kandydat Nawrocki ogłosił się „obrońcą przed podatkiem katastralnym” podczas wczorajszej debaty. Wszystko więc już jasne, choć były jakieś wątpliwości, bo pojawiały się rozbieżne opinie na ten temat.
Podatek od trzeciego mieszkania dotyczyłby 0,8 procent właścicieli i mógłby przyczynić się do ograniczenia wzrostu cen. Walka toczy się o interesy garstki landlordów przeciwko interesowi wielu, którzy chcą po prostu mieć gdzie mieszkać.
Tak jak pisałem jakiś czas temu, tam wygrywa opcja „pisolibkowa”, czyli powrót do korzeni. Zawsze elementy „socjalne” były bardzo ograniczone i podyktowane nie jakąś głębszą internalizacją „lewicowych” idei, ale manewrami taktyczno-wyborczymi oraz czasem zwyczajną złośliwością względem PO, którą dało się czasem sprytnie rozgrywać, żeby przepchnąć coś sensownego dla zwykłego człowieka. Dla nich jednak zawsze najważniejszymi resortami były zawsze resorty siłowe, sądownictwo, twarda, paternalistyczna władza. Reszta była tylko niekoniecznym dodatkiem.
Zresztą w kwestiach mieszkaniowych specjalnie się nie popisali, a wręcz pomogli rozmontować prawo lokatorskie, m.in. wprowadzając tzw. najem instytucjonalny, zwany też przez organizacje lokatorskie „Eksmisją Plus”, ponieważ był uchwalony przy okazji wprowadzania tzw. Mieszkania Plus. Zasadniczo umożliwia ono eksmisje na bruk. Mieszkania Plus nie wypaliły za bardzo, za to prawo zostało. W tym zakresie działalność poprzedniego rządu była wybitnie szkodliwa.
A przy okazji, skoro o mieszkaniach mowa. Media donoszą, że w Łukowie w woj. lubelskim pojawiła się w sprzedaży „kawalerka” o powierzchni 12 m kw bez łazienki w lokalu i trzeba ją dzielić z innymi mieszkańcami piętra. Mikrokawalerka się nie sprzedała, więc będzie wynajmowana. Warto w tym kontekście przypomnieć, że kojec dla psa do 50 cm do niedawna musiał mieć co najmniej 9 m kw.
W ten oto sposób wracamy do czasów „publiczno-prywatnych” toalet i łazienek. Wspaniale nam rozwija się ten kapitalizm, trzeba przyznać. Wygląda na to, że zataczamy powoli pełne koło i wracamy do „starych niezbyt dobrych czasów”.
Xavier Woliński