„Jak wam się nie podoba, to do Korei Północnej, do Chin!” – wyobraźcie sobie, że tak niektórzy skomentowali nawet mój wczorajszy tekst dotyczący kantowania przez prywatne firmy ubezpieczeniowe ludzi, którzy ucierpieli w czasie powodzi.
Robią wszystko, żeby wypłacić grosze. I nie dotyczy to wyłącznie ludzi mniej zamożnych, ale także ewidentnie tych nieco lepiej sytuowanych (jak w przypadku domu ubezpieczonego na milion zł).
Nie ważne, masz mieszkać w ruinach, bo inaczej „gułag”. Problem w tym, że im dalej brniemy w kapitalizm, ta opowieść robi się coraz bardziej absurdalna i śmieszna. W przypadku zderzenia z materialną rzeczywistością ideologiczne zasłony mają bardzo ograniczone możliwości oddziaływania.
I to zwłaszcza w przypadku osób, które coś posiadały i nagle kataklizm (a tym kataklizmem jest też sposób funkcjonowania obecnej formy gospodarowania) to zabiera. To właśnie te osoby często pierwsze zdzierają te ideologiczne bzdury i zaczynają domagać się bezpieczeństwa materialnego.
System kompletnie już traci instynkt samozachowawczy, kiedy zaczyna podmywać osoby, które stanowią jego bazę. Czyli tych, którzy coś, choć nie jakoś przesadnie dużo, mają do stracenia. Cała ideologia obecna opierała się na wmawianiu takim osobom, że świat należy do nich, jak będą ciężko pracować, to się dorobią. Państwo stworzyło i chroni kapitalizm właśnie dla nich, a wcale rzekomo nie dla tych wszystkich Kulczyków, czy Musków.
Tymczasem jest dość oczywiste i wielokrotnie sprawdzone, że jak ludzie autentycznie stracą poczucie bezpieczeństwa materialnego, to zaczną szukać kogoś, kto to bezpieczeństwo im obieca. I w tym właśnie momencie zaczynają się właśnie wyłaniać rozmaite autorytarne struktury polityczne. Jak ludzie tracą grunt pod nogami, a w przypadku powodzi dosłownie, to przestają słuchać tych straszaków, bo rzeczywistość już dla nich teraz jest wystarczająco przerażająca.
Nie będzie żadnej wolności politycznej, jeśli nie będzie bezpieczeństwa ekonomicznego. Liberałowie, z powodu swoich bzdurnych ograniczeń ideologicznych, nie są w stanie tego pojąć. Mimo tylu dziesiątków lat doświadczeń, tylu klęsk rozmaitych liberalnych projektów politycznych właśnie z tego powodu, nie potrafią dostrzec oczywistości.
Dlatego więc, że chcę jak najszerszych wolności politycznych dla każdej osoby, wiem, że ich fundamentem jest bezpieczeństwo ekonomiczne dla wszystkich. Dach nad głową, dostęp do leczenia, godne życie na poziomie materialnym powoduje ta podstawa, na której można budować wolnościowe systemy polityczne.
I to jest powód, dla którego jestem lewicowcem „socjalnym” i jednocześnie lewicowcem wolnościowym, a nie liberałem. Po prostu nie zaczynam budowy chałupy od dachu, żeby się zastanawiać, dlaczego za każdym razem się rozsypuje.
Xavier Woliński