Libki i prawica Demokratów już znalazła winnych przegranej Harris z Trumpem. Jak myślicie, czyja to wina? Tak, dobrze myślicie. „Lewactwa”. Jak zwykle Tomasz Lis rewelacyjnie skrystalizował ich tok myślenia:
„Partia demokratyczna zaczęła ostatnio przypominać naszą Partią Razem (choć to nasza lewica generalnie wszystko z Zachodu imituje). Wynik wyborów potwierdził tylko, że konserwatywna generalnie Ameryka na rządy takiej partii nie ma ochoty”.
Po prawdzie to jest projekcja, bo nikt tak nie imituje polityki USA, jak polska prawica i fani Reagana, do których sam się zalicza.
Niemniej, jednak jeśli liczyliście na to, że Demokraci (i ich klony libkowe w Polsce) wyciągną jakieś wnioski z tej sromotnej porażki, jaką ponieśli, to jak widać, się mylicie. Ich zdaniem Demokraci byli za mało prawicowi.
Tymczasem to jak zwykle nie kwestia aborcji czy jakaś wyimaginowana „polityka woke” (co ciekawe prawicowi demokraci mówią tym samym językiem, co konserwa). To jak w większości przypadków kwestia gospodarki.
Prawdę o sytuacji zwykłych ludzi w USA ujawniają między innymi trzy wskaźniki dobrobytu ekonomicznego, które opisał w swojej bardzo ciekawej analizie Stephen Semler z Security Policy Reform Institute. Od 2020 roku nastąpił wzrost odsetka osób w USA żyjących od wypłaty do wypłaty, odsetek osób borykających się z trudnościami finansowymi oraz odsetek osób, które utraciły bezpieczeństwo żywnościowe.
Semler podkreśla, że Demokraci od marca 2022 roku dokonali zwrotu zarówno w narracji, jak i polityce. Wówczas „administracja Biden-Harris zrezygnowała z populizmu gospodarczego i skierowała się w stronę oszczędności i rekordowych budżetów Pentagonu”. Autor zwłaszcza krytykuje tu absurdalnie rozdęte wydatki na pomoc dla Izraela.
Głównym celem planu Build Back Better (BBB) administracji Biden-Harris było uczynienie tymczasowej struktury opieki społecznej American Rescue Plan (ARP) (co było rozszerzeniem Trumpowego CARES Act z czasów pandemii) trwałą częścią amerykańskiego systemu.
Biden zdawał sobie sprawę z tego, że ożywienie gospodarcze nie wystarczało, żeby przełożyło się to automatycznie na dobrostan przeciętnego człowieka. Wszyscy już wiedzą, że „teoria skapywania” nie działa.
„Ale w marcu 2022 r. administracja Biden-Harris zdecydowała, że „pomoże” ludziom radzić sobie z inflacją poprzez zmniejszenie deficytu, a nie poprzez uchwalanie programów społecznych. W okrutny sposób Biały Dom zaczął wykorzystywać silne ożywienie gospodarcze kraju jako wymówkę, by nie wprowadzać na stałe postanowień Amerykańskiego Planu Ratunkowego, tych samych postanowień, które rok wcześniej radykalnie poprawiły dobrobyt gospodarczy. Gdy te ważne programy wygasały, Biden chwalił się zmniejszeniem deficytu i głosił „odpowiedzialność fiskalną” – opisuje ten proces Semler.
Czyli jednak Demokraci powrócili do koncepcji, że sam wzrost gospodarczy automatycznie przekłada się na wzrost dobrostanu przeciętnych ludzi. Niestety nie działa to w tak prosty sposób, jak wyobrażają sobie liberałowie. Semler zauważa, że Biden wygrał dzięki sfrustrowanym z powodu sytuacji gospodarczej. Natomiast Harris zatopiła dokładnie ta sama frustracja z powodu stanu gospodarki, która wcześniej wyniosła Bidena do władzy.
Tymczasem, jak wynika z badań, to właśnie sytuacja gospodarcza plasuje się w czołówce zainteresowania ludzi w kontekście wyborów. Gospodarka zwłaszcza rozumiana, jako konkretna sytuacja bieżąca danych grup społecznych, a nie wskaźniki PKB i wykresy giełdowe.
Frustrację spotęgowała też narracja Bidena, a potem Harris o tym, że „kraj rośnie w siłę, a ludziom żyje się dostatniej”. Dla znaczącego odsetka zwykłych ludzi nie było to widoczne w portfelach.
Jak zauważył Maciej Grodzicki z Instytutu Ekonomii UJ, kluczowy wskaźnik makro, czyli udział plac w PKB. po krótkim wzroście w lockdownach 2020-21, wykazał spadek do historycznych minimów. I to przy niskim bezrobociu.
Tak więc, jeśli ktoś wam będzie opowiadał baśnie, że wszystko było w gospodarce wspaniale, a Demokraci przegrali, bo realizowali „lewackie pomysły”, to znaczy, że jest kolejnym odklejonym od rzeczywistości człowiekiem. Dlaczego Demokraci natomiast zaczęli odchodzić od swojej polityki gospodarczej? Powiązanie z biznesem całego establiszmentu politycznego oraz opór prawicowej frakcji demokratów zawsze jest dobrym tropem. To tak jak zapytać, dlaczego politycy z rozmaitych partii w polskim parlamencie nie potrafią rozwiązać problemu mieszkaniowego.
Na końcu ewentualnie wspomnę, że Trump oczywiście nie zlikwiduje przyczyn tej frustracji, a Republikanie mogą znaleźć się w znacznie trudniejszej sytuacji po jego odejściu z polityki.
Xavier Woliński