Ziobro dał wywiad w Polsat News, który sporo mówi o tym środowisku i co tam oni mają naprawdę w głowach.
Pan minister tłumaczy dlaczego staje okoniem względem unijnego Funduszu Odbudowy. Nie podoba mu się połączenie budżetu z tzw. warunkowością praworządności. To jest oczywiście oficjalna wersja, bo tak naprawdę cały czas chodzi o wywrócenie rządu Morawieckiego i stworzenie „nowej sytuacji politycznej” w której Ziobro będzie grał rolę fundamentu nowego „propolskiego obozu”.
I Ziobro, a także część innych polityków zajmujących się strategią, a nie taktyką wyłącznie, widzi, że ten świat już nie istnieje. I zaczynają się ustawiać już pod wiatry które zaczynają wiać na poziomie ziemi, a nie niebiańskich świateł. Przyszłość należy do odmiennych obozów i układów niż obecne. Po pierwsze, scena prawdopodobnie zacznie się radykalizować. Już widać to nawet w niektórych sondażach, w których Solidarna Polska samodzielnie wchodzi do parlamentu. Ziobro gra na wchłonięcie lub zdominowanie najpierw całej radykalnej prawej flanki (tutaj bój o to kto kogo wchłonie będzie z Konfederacją się toczył), a potem zacznie się pożywianie na rozkładającym się ciele PiS. Ziobro zawsze chciał być nowym Kaczyńskim i z tego planu nie zrezygnował. Czekał tylko aż Wódz osłabnie, żeby wrócić do gry. I wraca z przytupem.
Nie jest mu więc potrzebne wzmacnianie rządu i Morawieckiego, nawet kosztem utraty władzy w następnym rozdaniu, bo walka toczy się na poziomie strategicznym, a nie taktycznym. Fundusz Odbudowy, potrzebny jest nam, bo to są dziesiątki miliardów euro, potrzebny jest Morawieckiemu, bo to jest ostatnia szansa, żeby się odbić w sondażach i rząd czeka na ten złoty deszcz z Unii jak spragniony na deszcz. Ale nie Ziobrze, jemu to jest do niczego nie potrzebne, bo gra na upadek rządu i radykalizację nastrojów. Oczywiście, nie chodzi o wywrócenie układu od razu, raczej powolne osłabianie, aż sam się umocni na tyle, żeby wskoczyć do gry. Ostateczne starcie po tej stronie nastąpi po odejściu Kaczyńskiego. I to będzie śmiertelne zwarcie diadochów.
Zmiana układu odbywa się też gdzie indziej. Na mniej radykalnej flance PiS następuje powolny odpływ zwolenników w kierunku głównie Hołowni. Ten jest idealny do takiego okresu przejściowego, bo nie jest jeszcze wypełniony żadnymi znaczeniami. Każdy może nadać w swojej głowie mu taki kształt, jaki chce. Więc dla uciekinierów z PiS (ale też i części zmęczonych PO) idealnie się nadaje. To jest oczywiście stan przejściowy, bo w końcu po wkroczeniu do parlamentu Hołownia zacznie nabierać jakości, a co za tym idzie może rozczarować ileś osób i nie wiadomo, czy nie będzie sezonowym zjawiskiem (chyba że rozpozna pragnienia swojego nowego elektoratu, ale to nie jest łatwe).
Rodzący się obóz w okolicach Ziobry-Konfederacji (nie wiadomo jak on się ostatecznie ukształtuje i kto tam będzie liderował), będzie negował jakiekolwiek zmiany. Będzie realnie konserwatywny. Ma być tak jak było, żadnej zmiany w polityce energetycznej, żadnych zmian w ogóle, bo ma być tak jak 30 lat temu i koniec. Wielu ludziom to się spodoba. Oni o tym wiedzą i na tym grają. Dlatego już teraz Ziobro gwałtownie protestuje przeciwko polityce energetycznej Unii, którą PiS niechętnie, ale jest skłonny do pewnego stopnia zaakceptować. Ziobro widzi już przyszłość, więc tak łatwo się na to nie godzi. To czy mu się uda w końcu spełnić marzenie zostania liderem konserwy, tego nie wiadomo. Ale grę w tym kierunku rozpoczął i odpuszczać nie ma zamiaru.
Wszystko się zmienia, przyszłość nadchodzi i lepiej się na nią orientować niż na bieżące złudzenia, że „będzie zawsze tak jak teraz”, Kaczyński to wszystko rozegra, Tusk wróci na białym koniu i znowu świat będzie jak w latach dwutysięcznych. Nie będzie. Nie będzie już nawet tak jak teraz jest. Nigdy nie wrócisz już do domu…
Xavier Woliński