Wiedza w Polsce na temat działalności związków zawodowych jest niska, wynika z najnowszego badania CBOS na ten temat. Nawet największe centrale mają niską rozpoznawalność.
Co ciekawe najlepsze zdanie o działalności związków mają osoby młode, w wieku od 18 do 24 lat, a także uczniowie i studenci. O ile oczywiście w ogóle o nich cokolwiek słyszeli i mają wyrobione zdanie.
Nie dziwi natomiast, że najbardziej krytyczne są osoby o dochodach przekraczających 6000 zł na głowę. Oni zatrudniają ludzi, albo nawet jeśli są pracownikami, widzą się, jako przyszli Elonowie Muskowie, więc po co im związki zawodowe.
Natomiast w ogóle nie zaskakuje niska świadomość na temat działalności związków. Przede wszystkim edukacja na temat organizacji pracowniczych, czy w ogóle samoorganizacji jest w szkołach niewielka. O takich kwestiach jak konflikt klasowy, oczywisty w kapitalizmie, można zapomnieć. Mimo że większość absolwentów szkół będzie pracownikami najemnymi, wciska im się jako przedmiot rozmaite „lekcje przedsiębiorczości”, a zamiast zakładania związków zawodowych, prawa pracy, czy generalnie przekazywania wiedzy o zakładaniu i prowadzeni organizacji niebędących firmami, uczy się młodzież giełdy i zakładania firm.
Mimo wszystko jednak widać światełko w postaci bardziej pozytywnych opinii na temat związków zawodowych wśród młodych osób. Być może te opinie powstają na przekór programowi szkolnemu i narzekaniom starszych osób.
Z drugiej strony część związków zawodowych też nie pomaga. Za bardzo koncentruje się na niektórych branżach, starszych pracownikach (czasem na manifestacjach widać wręcz sporo emerytów), w dodatku niektóre związki dają się wciągnąć w partyjne przepychanki. Tu jest sporo do zrobienia i odświeżenia ruchu związkowego i ruchu pracowniczego w ogóle.
A jest potencjał, pytanie, czy go nie zmarnują. Zwłaszcza duże centrale mają ciągle środki, które mogłyby wykorzystać w celach edukacyjnych, zamiast marnować na drugorzędne kwestie, z ideologicznymi przepychankami na czele. O organizowaniu pielgrzymek nawet nie wspomnę. Związki w latach 90. były wciąż potęgą, ale wszystko roztrwoniły w ambicjach politycznych swoich liderów, a te kojarzone z prawicą w dodatku w tworzenie i osłanianie tragicznych rządów w rodzaju AWS-UW (tak, ten, w którym swoje „reformy” realizował osławiony Leszek Balcerowicz).
30 lat na wyciągnięcie wniosków to sporo czasu.
Xavier Woliński