Odrzucone zaloty Tuska względem skrajnej prawicy

Donald Tusk cieszy się z umiarkowanej frekwencji na pisowskim marszu w sprawie migracji. Nie, nie dlatego, że najwyraźniej temat już tak „nie żre” jak jeszcze parę miesięcy temu. Chodzi mu o to, że to obecny rząd jest bardziej antyimigracyjny niż poprzedni, który rzekomo tylko udawał.

„Mówiłem, że nie będzie w Polsce relokacji migrantów i nie będzie! Załatwione. Że uszczelnimy barierę na granicy z Białorusią – i jest to dziś najlepiej strzeżona granica w Europie. Że zaostrzymy przepisy wizowe i azylowe – i Polska stała się wzorem dla innych. Robimy, nie gadamy!” – napisał premier na portalu X.

Swoją drogą to śmieszne, jak bardzo ten człowiek i jego ekipa próbują przypodobać się skrajnej prawicy i jak bardzo jest to miłość nieodwzajemniona. W Kownie, na meczu Litwa-Polska kibice go ostro zbluzgali. A być może oczekiwał raczej oklasków za swoją politykę i przejęty z trybun język względem migrantów. Smutne jest życie odrzuconego zalotnika.

Platforma generalnie uderza w konkury i zabiega o prawicę na prawo od siebie w znacznie większym stopniu, niż dba o uczucia, czy postulaty własnych wyborców. To jest dość zabawne, jak bardzo ich olewa. W kontekście licznych zaniechań i ślimaczenia się w realizacji własnego programu słowa „robimy, nie gadamy” brzmią jak żart. Wszak Tusk nie dostał się (ledwo, ledwo przypomnijmy) na stołek premiera, bo obiecywał realizację programu Konfederacji. W kampanii prezentował się niemal jako „socjaldemokrata”, albo ewentualnie „prawicowiec, który coś już zrozumiał” i tym razem już naprawdę będzie inaczej. Za każdym razem oczywiście okazuje się, że niczego nie zrozumiał.

Mnóstwo osób jest rozczarowanych działaniami rządu. Morale jest bardzo niskie wśród wyborców i nie ma co liczyć na podobne mobilizacje, jak za pierwszego rządu PiS, nawet jeśli partia Kaczyńskiego, wzorem Trumpa, poszłaby jeszcze bardziej po bandzie następnym razem. Nikt już nie uwierzy, że tu chodzi o prawa kobiet, prawa osób LGBT, czy generalnie jakiekolwiek prawa człowieka, a nawet „wolne sądy”.

Dotychczasowa konserwatywna strategia rządu doprowadziła wyłącznie do tego, że wzmocniła ultraprawicową opowieść o rzekomej migranckiej powodzi i o tym, że prawa człowieka nie są w ogóle istotne. Dalej ludzi prokuratura ściga za stawanie w obronie tych praw jeszcze za czasów PiS.

Jak was będą wsadzać panowie, to ci ludzie w waszej sprawie nie staną na ulicach, bo sami muszą wciąż się bronić przed sądami z powodu wydumanych zarzutów. I nic w tej sprawie nie zrobiliście.

Balujcie dalej na swoim Titaniku i oskarżajcie dalej o wszystko „lewactwo” przymilając się do tych, którzy za jakiś czas będą was wsadzać. Nawet mi was nie szkoda.

Xavier Woliński