„Nie można się zmierzyć duchowo z narodowym socjalizmem, bo jest on bezduszny. To błąd mówić o narodowo-socjalistycznym światopoglądzie, bo gdyby taki istniał, to trzeba by spróbować albo go udowodnić, albo zwalczyć. Rzeczywistość pokazuje nam całkiem inny obraz. Już w zarodku ruch ten opierał się na oszukiwaniu współobywateli. Już wtedy był w środku zgniły i mógł się ratować tylko przez nieustanne kłamstwa”.
Z drugiej ulotki Białej Róży.
Dziś mamy rocznicę urodzin Sophie Scholl, niemieckiej działaczki antynazistowskiej aktywnej w ramach studenckiej grupy Biała Róża.
Została skazana i ścięta na gilotynie, wraz z innymi członkami grupy, za rozdawanie ulotek nawołujących do stawiania biernego oporu.
W totalitarnym państwie nie mogło być odstępców. Każda działalność opozycyjna groziła śmiercią. Dlatego lęk był powszechny. Osoby z tej grupy są wzorem dla nas i będą zawsze świadczyć o tym, że w czasach, kiedy wszyscy się boją, samo działanie etyczne jest czynem rewolucyjnym. I to czynem, którego obawiają się najpotężniejsze państwa, dysponujące rozbudowanym aparatem represji i setkami tysięcy gotowych na wszystko funkcjonariuszy.
Niewielki pozornie gest młodej dziewczyny i jej kolegów okazał się tak mocny, że przeraził potęgę państwa, które uznało, że musi fizycznie ich zlikwidować, żeby oddalić groźbę wywrócenia całego opartego na kłamstwie i terrorze systemu.
Cześć i chwała bohaterkom!