Rząd znacjonalizował Marsz Niepodległości. Żeby unieważnić decyzje sądów władze zapowiedziały, że Marsz będzie miał charakter uroczystości państwowych. Weźmie udział wojskowa asysta honorowa.
Zarówno zwolennikom władzy, jak i większości opozycji wydaje się, że rządzi PiS. Owszem PiS zajmuje się administrowaniem. A coraz mniej jest prawdziwe twierdzenie, że rządzi. Coraz bardziej narzuca tematy Ziobro i Bosak.
Rząd próbuje ugłaskać i przechwycić wyborców Konfederacji, a Ziobro szantażuje PiS, że jeśli nie będą popierać jego „reformy sądownictwa”, to się obrazi, wywróci ten rząd, a on sam pójdzie do wyborów w koalicji z Konfederacją.
Dlatego PiS przesuwa się na pozycje coraz bardziej „ultraskie”. Stąd boi się zadrażnić fanatyków Konfederacji, którzy w większości składają się z antyszczepionkowców i nie reaguje na rosnącą falę zakażeń. Nacjonalizm także podbija sytuacja na granicy, którą wespół z Łukaszenką urządzili. Stąd też wojna na wszystkich frontach w polityce zagranicznej. Dlatego dał się zaszantażować ultraprawicy w sprawie aborcji. Stąd też wreszcie cały czas próbują przejąć Marsz Niepodległości, sądząc, że dadzą radę podporządkować sobie uczestników.
Do tego doprowadziła ich licytacja i zabieganie o to, żeby na prawo od nich niczego nie było. Wszystko jest podporządkowane tematom, które akurat sobie Ziobro z Bosakiem wymyślą. Kaczyński to nie żaden „demiurg”, tylko starszy pan, który dał się zapędzić do rogu przez własne lęki. Teraz wisi na kupowaniu każdego głosu, boi się, że Ziobro mu zrobi „manewr Brutusa”, na co ten czeka od lat, żeby się zemścić za dawne upokorzenia.
Partia nominalnie rządząca to obecnie zbieranina przestraszonych ludzi, a nie żadna potęga i wszechmocna maszyna polityczna. Wiedzą, że wszystko wisi na włosku. Dlatego kąsają i będą kąsać coraz bardziej. Nacjonalizm to śmierć i paranoja. Śmierć kobiet, śmierć na granicy, śmierć w formie nadmiarowych zgonów.
PiS mógł faktycznie być „socjalkonserwą”, iść w kierunku np. niemieckiej chadecji, ale poszedł w kierunku radykalnego nacjonalizmu. Mało tego, wręcz zaczęli się licytować, kto jest większym nacjoradykałem. To ich doprowadzi do zguby, bo tak naprawdę zwycięstwa nie dawały im żadne prawackie wizje „Katolickiego Państwa Narodu Polskiego”, ale niezła koniunktura gospodarcza i kilka pojedynczych (daleko jednak niewystarczających) posunięć na początku rządów w kierunku świata pracy i mniej zamożnych. Ale to się wypala, za chwilę ludzie będą tym po prostu zmęczeni, na wieczną koniunkturę gospodarczą nie ma co liczyć. A wiszą tylko na niej i kilku kupowanych głosach w sejmie.
Xavier Woliński