Cieszę się, że mój poprzedni tekst podniósł na duchu parę osób. Wywoływanie i eskalowanie lęków jest częścią obecnej kultury i częścią problemu. Sam mam z tym problem. Przecież często przekazuję wam dość dramatyczne informacje. Czuję, że to mój obowiązek – informować o rzeczach, które często próbuje się zignorować w mainstreamie.
Z drugiej jednak strony mam pełną świadomość, że nadmiar takich informacji może spowodować skutek odwrotny od zamierzonego przeze mnie. Zamiast mobilizować do czynu, do oporu, może zadziałać tragicznie na nasze morale. Skoro jest tak źle, przeciwnik tak potężny, nie ma żadnej nadziej, to po co robić cokolwiek?
I to jest moment tryumfu sił zła. Zaczynamy się bać, zaczynamy wątpić w nasze siły, w możliwość zmiany. O to przecież każdej władzy chodzi. Żebyśmy zostali w domach i nic nie robili, tylko bez końca ględzili, jak jest źle i jak nic nie da się zrobić.
Cały system polityczny jest oparty na tym. Cały system medialny żywi się naszym lękiem. Mamy być ciągle przerażeni, siedzieć w domu i czekać na zbawiciela, który nas wyzwoli. „Silnego męża stanu”, który poda nam rękę. Żerują na tym rozmaici politycy.
My nic nie możemy zrobić, jesteśmy zbyt malutcy, za to on może wszystko, tytan, wielki wódz od nas przerażonych, pełzających w pyle krasnoludków pozbiera głosy i napompowany nimi pokona innego tytana.
Tak działają tabloidy i reszta mediów, która już dawno zamieniła się w infantylne ośrodki „infotainmentu”, systemu informacyjno-rozrywkowego. Z jednej strony sieją przerażenie, wszędzie zło, mordy, tyrania i złodziejstwo, bo ludzie lubią się bać. Obniża to oczywiście poziom zaufania społecznego, zaufania do siebie nawzajem, co blokuje możliwość podjęcia współpracy „bo wszyscy kradną”, a zwłaszcza podejrzani są „aktywiści”. A na końcu michałek na osłodę życia, że w USA urodziły się pięcioraczki. I mamy przepis na Fakty TVN.
To czego ci nie powiedzą, to co możesz zrobić, jakie działania podjąć osobiście i w porozumieniu z innymi, żeby coś zacząć zmieniać. Powiedzą na kogo głosować, ale nie powiedzą jak przestać się bać.
Dlatego pomiędzy przerażającymi wiadomościami z „kraju i ze świata”, staram się nie zapominać, żeby nie zamienić się w siejący lęk tabloid, kolejnego ględzącego na fejsiku fatalistę, albo partyjny agitprop, ale żeby też cały czas podkreślać, co można zrobić, że należy się organizować. Nie czekać na zbawcę.
Nie jestem politykiem ani mediaworkerem, żeby żerować na waszych lękach i generować stany depresyjne i uzależniać was od przerażających informacji. Dlatego pokazuję też pozytywne procesy. Nie tylko to, jak wiele nam zostało do wykonania, ale też to, ile już nam się udało zrobić.
Bez tej świadomości nie ruszymy dalej, bo zadanie zawsze będzie wydawać się nam zbyt wielkie.
Xavier Woliński