Prawa człowieka są dla frajerów

photo of barbed wires Photo by Aleksandar Pasaric on Pexels.com

Umiłowany Przywódca Donald Tusk zapowiedział, że będzie chciał wprowadzić „czasowe, terytorialne zawieszenie prawa do azylu”. Wiadomo, prawa człowieka są dla frajerów. Prawdziwy twardziej, prawdziwy szeryf stojący na straży bezpieczeństwa się nimi nie przejmuje.

Azyl się nie podoba, choć o niego stara się zupełnie śladowa liczba ludzi. „W ubiegłym roku wnioski o udzielenie ochrony międzynarodowej w Polsce złożyło 9,5 tys. cudzoziemców. Trzeci rok z rzędu największą grupę wnioskodawców stanowili obywatele Białorusi. Urząd do Spraw Cudzoziemców wydał decyzje wobec 8,8 tys. osób”- poinformował tenże Urząd w styczniu tego roku.

W przytłaczającej większości chodzi o osoby z Białorusi, Ukrainy i Rosji. Na następnych miejscach jest Turcja i Egipt, ale to są już liczby na poziomie kilkuset osób. W dodatku liczba złożonych w Polsce wniosków o udzielenie ochrony międzynarodowej była o 4 proc. mniejsza w porównaniu do 2022 r.

O czym my w ogóle tu mówimy? O tym, że już teraz o azyl w Polsce starać się jest niezwykle trudno. Po drugie nie ma żadnego masowego zalewu Polski przez migrantów, bo to mimo wszystko miałoby jakieś odzwierciedlenie we wnioskach azylowych — następowałby wzrost, a nie spadek.

Innymi słowy, rządzą klikbajtowe tytuły, internetowe histerie, i politycy, którzy chcą cynicznie na tym żerować, samemu rozsiewając propagandę, a nie fakty. Po co? No jak to po co. Zamiast zajmować się drożyzną, mieszkaniówką, zwolnieniami, skoro można wytworzyć za pomocą „faktów medialnych” problem, z którym się potem dzielnie i bohatersko walczy? O prawach człowieka typu prawa osób LGBT, prawo do aborcji, nie będę mówił, bo przecież prawa człowieka są dla frajerów, nie? Taki mental rządzi w głowach elit politycznych.

Tusk zapowiedział, że państwo musi odzyskać stuprocentową kontrolę nad granicami. Dokładnie to głosili politycy przed Brexitem w Wielkiej Brytanii. Z Unii wyszli a „stuprocentowej kontroli nad granicami” nie ma. I nie będzie, bo to jest niemożliwe do realizacji. Kolejna prawicowa mrzonka.

Jak mówią spece od migracji, żeby zmniejszyć poziom „nielegalnej” migracji, należy stworzyć zrozumiałe ścieżki legalizacji, choćby właśnie poprzez prawo azylowe. Dzięki temu zmniejsza się pole działania dla przemytników i można sprawdzać osoby starające się o wjazd do kraju. Ale przemytnicy najwidoczniej stworzyli sobie w Europie potężne lobby polityczne. Przecież dla nich im trudniej zdobyć zalegalizowane prawo pobytu, tym więcej zarobią na przemycie ludzi.

Dla obu stron oznacza to wygraną. Przemytnicy więcej zarobią, a politycy zyskają punkciki w wyborach za „twardą obronę granic”. A że to jest mało skuteczne? Kogo to obchodzi, liczą się „fakty medialne”. Migracja była, jest i będzie. Tyle że teraz będzie więcej nielegalnej.

Niektórzy tu się odwołują do interesów kapitału, że kapitał chce migrujących pracowników. Oczywiście, ale najlepiej jak są nielegalni, albo cały czas żyjący pod groźbą delegalizacji pobytu. Taki pracownik jest trudny do uzwiązkowienia, zastraszony i zgodzi się na dramatycznie złe warunki pracy. Nie dziwota więc, że takie fanatycznie probiznesowe partie jak Konfederacja najgłośniej krzyczą na temat migrantów.

POPiS uznał więc, że należy realizować program Konfederacji. Po co czekać aż dojdzie do władzy? Już teraz poprzyjmy ich propozycje! Ja na miejscu zwolennika tej partii bym czuł się wyróżniony. Cały niemal mainstream przyznał im rację. A wobec tego coraz więcej osób uznaje, że po co głosować na kopię, skoro można na oryginał.

Dla mnie to akurat żadna różnica, która partia realizuje program skrajnie prawicowy. Czy mnie to dziwi? Nie. Patrząc na to wszystko z systemowego punktu widzenia, kapitalizm zawsze przekształca wszystkie stosunki społeczne w brutalne starcie, w którym silni mają miażdżyć słabych. Świat „prawa dżungli”. Stąd zawsze prędzej czy później kończy się to deptaniem praw człowieka, brutalizacją relacji międzyludzkich i wreszcie wojną.

Xavier Woliński