Konfederacja Brauna ociera się już o 10 proc. w niektórych sondażach. Wiele można mówić o przyczynach. Między innymi bierze się to z coraz większego nasycenia przestrzeni politycznej i medialnej przez treści antyimigranckie i generalnie ksenofobiczne. Oraz rozmaite „wizje”, którymi karmi lud prawica w mediach społecznościowych w klimatach spisków (5G, Wielka Wymiana, itd.)
KO po dojściu do władzy, zamiast realizować postulaty „prawoczłowiecze”, z którymi wygrała, postanowiła wejść w licytację o to, kto jest większym nacjonalistą. W nieuchronny sposób spowodowało to wzrost poparcia skrajnej prawicy. To jest niemal automatyczne zjawisko. A jak się okazało, rośnie nam już nie jedna Konfederacja, ale dwie. I ma to niestety głównie podłoże kulturowe. Nie da się tego już tłumaczyć w prosty sposób tak, jak w przypadku PiS, kwestiami socjalnymi, czy napięciami na podłożu ekonomicznym.
Z drugiej strony także PiS, na swoją zgubę, postanowił podkręcać nacjonalistyczną histerię, co w ostatnim czasie zaczyna przekraczać wręcz poziom ich fiksacji na tym punkcie z czasów ich rządów. Wówczas robili jazgot w mediach, ale w niektórych momentach Morawiecki z ekipą potrafili się do pewnego stopnia powstrzymać np. przed totalną i jałową w efekcie wojną z UE (albo zawetował im coś Duda), co do dzisiaj wypomina im konfiarstwo i wewnętrzna opozycja wewnątrz PiS. Teraz już tak nie będzie.
Tak jak krytykowaliśmy KO za to, że z powodu ich kampanii o „obcych z Afryki i Azji” i kompletnym olaniu kwestii praw człowieka, otworzyli bramy na oścież dla Prawdziwych Polaków. Ale nawet jeszcze bardziej zrobił to po swojej stronie PiS. To on narzucił endecką opowieść, zamiast np. rozwijać kierunek socjalny. I stworzył sobie potężnych konkurentów, którzy się z nimi patyczkować nie będą, bo celem nie jest „odsunięcie PiS od władzy”, tylko jego pożarcie i przejęcie elektoratu, tak jak kiedyś PiS przejął elektorat LPR i Samoobrony. Taka zemsta po latach, można powiedzieć.
To jest oczywiście starcie dla nich egzystencjalne, bo o ile walka z PO wzmacniała duopol, w którym świetnie się czuli przez 20 lat, tu już nie chodzi o to, że się Tusk z Kaczyńskim trochę poszturchają. Tu chodzi o przetrwanie takiego zjawiska, jakim jest PiS.
Oczywiście dla KO to jest nawet korzystne do pewnego stopnia, bo oni cały czas swoją stronę duopolu trzymają w żelaznym uścisku, a poza królowaniem po tej stronie sceny polityczne, najważniejsze dla nich jest… odsunięcie/niedopuszczenie PiS do władzy. I to jest ich cały program od lat. Nienawiść do PiS to jest dla nich kwestia wręcz tożsamościowa, kulturowa. To, że po drugiej stronie sceny rosną formacje znacznie bardziej niebezpieczne, jakoś nie zaprząta im głowy. Ważne, że „PiS ma problem”, jak to krzyczą nagłówki w mediach.
Czasy niewątpliwe będą burzliwe, ale w kontekście ogólnej sytuacji międzynarodowej, nie wiem, czy to jest akurat pozytywne. I to nawet dla osób, które nie lubią obecnego systemu politycznego w Polsce. Nic lepszego się z III RP nie wyłania w obecnej sytuacji. To mówi też sporo o samej III RP i jakie owoce wydała z siebie. Ale to temat na inny tekst.
Xavier Woliński