Prawica: Za migracją, ale przeciw migrantom

Foto: fb Koalicja Antyfaszystowska

Przemysława Wiplera zszokował transparent na jednej z licznych ostatnio antyrasistowskich demonstracji, głoszący, że to raczej pan Brzoska, a nie migranci są problemem. Wipler stanął w jego obronie na X:

„Lewica to stan umysłu. Za wroga obierają siebie RBrzoska – faceta, który tanio dostarcza im paczki, inwestuje w nowe technologie i płaci w Polsce więcej podatków niż cała jego zagraniczna konkurencja łącznie”.

Warto przypomnieć w tym kontekście, że tzw. Zespół Brzoski krytykował ograniczanie zatrudniania cudzoziemców. Poszło o przepis zmuszający zatrudnianie ich tylko na umowę o pracę: „Przepisy, które wymuszają na pracodawcach stosowanie jednej formy zatrudnienia dla cudzoziemców, mogą prowadzić do niechęci firm do zatrudniania pracowników z zagranicy. To z kolei może wpływać negatywnie na konkurencyjność polskich przedsiębiorstw, które korzystają z globalnych talentów, aby wzmocnić swoją innowacyjność i konkurencyjność na rynku międzynarodowym”.

Generalnie Zespół Brzoski bardzo sobie chwali te formy zatrudnienia nie tylko w przypadku cudzoziemców: „Polska gospodarka skorzystała na elastyczności form zatrudnienia, która pozwala na szybkie dostosowanie się do zmieniających się warunków rynkowych”.

Interes ekonomiczny prezentowany przez zespół pana Brzoski w poszukiwaniu „globalnych talentów”, jest dość zrozumiały, trudno się dziwić i nawet mieć do niego pretensje. Trzeba po prostu robić swoje: nie uznawać, że jego interes, jest automatycznie dobry dla wszystkich.

Natomiast o co chodzi Konfederacji w tym kontekście? Z jednej strony krytykują napływ migrantów, z drugiej strony popierają kapitał, który z pracy tych migrantów korzysta i nawet domaga się ułatwień w tej kwestii.

Wbrew prawicowej propagandzie, to nie „lewactwo ściąga migrantów”, ale globalne procesy wynikające z systemu kapitalistycznego. Obecny system polityczno-gospodarczy rodzi nierówności oraz rozmaite kryzysy w różnych częściach świata, na czele z kryzysem klimatycznym. To w oczywisty sposób wypycha setki tysięcy osób w kierunku bezpieczniejszych i zamożniejszych rejonów świata. Polacy, migrujący od wieków, powinni doskonale znać ten mechanizm.

Dodatkowo zachodnie państwa tzw. dobrobytu zbudowane zostały na plecach migrantów (pisałem o tym już w kontekście Danii, ale kiedyś postaram się napisać o tym szerszy tekst). Część także lewicy próbuje uciekać od tego faktu.

W obecnej sytuacji kryzysów będzie coraz więcej, a nie coraz mniej, a więc coraz więcej migracji. I żadne zasieki, mury i bariery tego nie zatrzymają. Zatrzymać mogłoby tylko ustabilizowanie sytuacji na poziomie ponadregionalnym, ale to oznaczałoby zmianę systemową na poziomie światowym.

Ludzie nie uciekają, dlatego że mają taki kaprys, albo żeby zrobić na złość Polakom. Opuszczenie swoich rodzinnych stron, przerwanie swoich lokalnych relacji społecznych, to bardzo często duże obciążenie psychiczne. Ludzie migrują najczęściej, bo są do tego zmuszeni.

Konfederacja więc z jednej strony straszy migrantami, bo daje im to punkciki wyborcze, ale z drugiej w żaden systemowy sposób nie próbuje temu przeciwdziałać. Ta bardziej sensowna część lewicy mówi: obecna sytuacja wynika z procesów systemowych, a ludzi poddanych tym procesom trzeba traktować… jak ludzi, a nie jak worki z paszą. Co nie oznacza zamykania oczu na problemy, jakie wywołuje migracja.

Nazywają nas naiwnymi idealistami, ale popatrzcie na nich. Jedyne co mają do zaoferowania, to darcie japy i robienie szoł w TV. Ale tak naprawdę nie mają pojęcia, jak z tą kwestią sobie poradzić, bo to wymagałoby wyjścia poza „narodową perspektywę”. Kapitalizm to system globalny i nie da się zaradzić wynikającym ze struktury problemom, wyłącznie myśląc w kategoriach jednostkowych, czy „nasza chata z kraja”. To nigdy nie zadziałało.

Prawica konfederacka nie tyle walczy z migracją, co walczy z prawami migrantów. Pozbawiony praw i przestraszony migrant w oczywisty sposób będzie konkurował z lokalnym pracownikiem, bo najmie się do pracy na każdych warunkach. Dlatego to nie jest żadna „przeciwwaga” dla biznesu, ani realna walka z migracją. Choć nie wątpię, że wielu pracowników się na to nabierze. Przyszły rząd PiS-Konfederacja dalej będzie ściągał tanią siłę roboczą i będzie zamykał ich w obozach pracy, gdzie będzie im trudniej uzyskać pomoc prawną, czy nagłośnić problemy. Już przecież mieliśmy tego przedsmak pod koniec ich rządów Zjednoczonej Prawicy.

Teraz, obawiam się, będzie to realizowane na ogromną skalę i żeby odwrócić od tego uwagę będzie na równie ogromną skalę rozkręcana histeria antyimigrancka.

PS. Migranci też płacą podatki, nawet ci pracujący nielegalnie płacą VAT – niestety podstawę budżetu państwa.

Xavier Woliński