Prawica zniekształca badania klimatologów i tworzy zagrożenie dla nas wszystkich

dramatic sunset with silhouetted power lines Photo by RITESH SINGH on Pexels.com

Konfederacja cała w skowronkach: „Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska ogłosiła wycofanie decyzji z 2009 roku, zgodnie z którą zmiany klimatyczne były uznawane za zagrożenie dla zdrowia publicznego. To posunięcie zostało określone jako największe działanie deregulacyjne w historii Stanów Zjednoczonych. Jednocześnie zaproponowano uznanie, że emisje z pojazdów nie mają istotnego wpływu na zmiany klimatyczne” – ogłasza, jakby administracyjna decyzja była równoznaczna z faktami. Dość specyficzne podejście jak na rzekomych „wolnościowców”.

Doprecyzujmy, Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA) ogłosiła propozycję uchylenia opinii prawnej, która stanowi podstawę niemal wszystkich jej przepisów mających na celu ograniczenie zmian klimatu. Od propozycji, do wdrożenia jeszcze może wiele się zmienić. To po pierwsze.

Po drugie oczywiście cała ta propozycja składa się ze steku bzdur i bajdurzenia. Zawiera zresztą głównie argumenty prawne z dodatkiem straszenia o miliardowych stratach dla biznesu i konsumentów, jakie rzekomo wywołują ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Oczywiście głównym lobbystą jest tu przemysł samochodowy i wydobywczy. O stratach dla ludzi ponoszących rosnące koszty katastrof wywołanych przez ocieplanie klimatu wolą nie wspominać. Co nie zaskakujące, szacunki zawarte w uzasadnieniu tej decyzji uwzględniają wyłącznie koszty, ale nie korzyści wynikających z ograniczenia emisji.

„To nie tylko atak na naukę, ale też na zdrowy rozsądek” – powiedział Washington Post Zealan Hoover, były starszy doradca w administracji EPA. – „Krajowa Ocena Klimatyczna zawiera ponad 2000 stron dowodów na to, że zmiany klimatu szkodzą naszemu zdrowiu i dobrobytowi, ale można też zapytać milionów Amerykanów, którzy stracili domy i środki do życia przez coraz częstsze pożary, powodzie i burze.”

Decyzja opiera się na opublikowanym tego samego dnia raporcie, w którym możemy przeczytać, że ocieplenie wywołane przez CO₂ „wydaje się mniej szkodliwe ekonomicznie, niż powszechnie sądzono, a agresywne strategie łagodzenia skutków zmian mogą być bardziej szkodliwe niż korzystne”.

Magazyn Wired dotarł do dziewięciu naukowców z różnych dziedzin, których prace są wykorzystywane w raporcie. Okazało się, że dokument wybiera dane wybiórczo, zniekształca wyniki, wyciąga błędne wnioski lub pomija kluczowy kontekst. Ben Santer, klimatolog i honorowy profesor Uniwersytetu Anglii Wschodniej, zna część autorów raportu od lat (np. znanego też z publikacji w języku polskim Steve’a Koonina). Jego badania zostały również zacytowane w dokumencie, jednak, jak mówi, raport „fundamentalnie zniekształca” jego pracę. „Ci ludzie wielokrotnie się mylili w istotnych kwestiach naukowych” — mówi Santer. — „Twierdzenie, że ich poglądy zostały pominięte przez społeczność naukową, jest po prostu fałszywe”.

„Jestem zaskoczony, że rząd opublikował coś takiego jako oficjalny dokument” — powiedział Zeke Hausfather, klimatolog, którego pracę też wykorzystano w raporcie. — „To wygląda jak wpis na blogu — nieco chaotyczna mieszanka wielokrotnie obalonych twierdzeń sceptyków, wyrwanych z kontekstu badań lub przykładów dobranych wybiórczo, które nie oddają całości obrazu badań nad klimatem”.

Hausfather podkreślił, że jego badania zostały przywołane dwukrotnie w części raportu dotyczącej przewidywań emisji CO₂, ale uważa, że ich interpretacja została podporządkowana narracji autorów. W raporcie zamieszczono wykres z jego pracy z 2019 roku, którego autorzy użyli jako dowodu na to, że modele klimatyczne „konsekwentnie zawyżały obserwowane poziomy CO₂”. Tymczasem, jak zaznaczył w rozmowie z Wired, kluczowym wnioskiem jego badań było potwierdzenie, że historyczne modele klimatyczne bardzo trafnie przewidywały tempo globalnego ocieplenia.

„Wygląda na to, że kompletnie zignorowali cały artykuł, bo nie pasował do ich tezy, i zamiast tego wybrali pojedynczy wykres z materiałów dodatkowych, by podważyć wiarygodność modeli — mimo że cała praca potwierdzała ich trafność” — wyjaśnia.

To nie ma jednak znaczenia. Raport jest i będzie wykorzystywany w propagandzie politycznej i medialnej. Nie oszukujmy się, będzie to miało dalekosiężne skutki wykraczające poza kwestie klimatyczne.

Krzysztof Bosak zapowiada: „Dla nas, dla Konfederacji, to co robi rząd w USA jest i będzie praktyczny przykład jak prowadzić alternatywną politykę energetyczną i przemysłową, bez lewicowych złudzeń i utopijnych koncepcji. Pytanie, które będzie stało przed Polakami, to jak wywikłać się z przymusu UE w tej kwestii? Czy bez opuszczenia UE jest to możliwe? Obawiam się że nie. Tak więc wydaje się że jesteśmy skazani albo na koszty klimatycznej utopii albo na ryzyka redefinicji naszych relacji z UE. I to jest kłopotliwa alternatywa, która wszystkich rozumiejących sytuację komentatorów odstrasza od zabierania głosu. Biznes i społeczeństwo chcą UE, ale nie chcą treści polityki UE i jej przymusu. Kwadratura koła.”

Dobrze wiemy, do czego oni dążą w imię swoich odklejonych od rzeczywistości wizji.

Xavier Woliński