Rząd: Nie będzie podwyżek dla pracowników socjalnych, „bo Unia tak każe”

Protest pracowników Ośrodka Pomocy Społecznej w Głuchołazach Foto: Wolnelewo.pl

Z projektu nowelizacji ustawy o pomocy społecznej usunięto zapis gwarantujący podwyżki wynagrodzenia dla pracowników socjalnych po uzyskaniu awansu zawodowego — informuje Serwis Samorządowy PAP.

W pierwotnej wersji projektu zapowiadano „uporządkowanie ścieżki awansu zawodowego oraz wprowadzenie gwarantowanej podwyżki wynagrodzenia po jego uzyskaniu”. W obecnej wersji ostatni fragment zniknął. Dlaczego? Otóż minister finansów tupnął nóżką i podwyżki wyparowały.

Resort odpowiedzialny – Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) – tłumaczy, że skreślenie podwyżek wynikało z zaleceń Ministerstwo Finansów i Gospodarki, a wynikać to ma zdaniem ministerstwa z konieczności działania zgodnie z regułami fiskalnymi – m.in. Polska została objęta procedurą nadmiernego deficytu od lipca 2024 r.

„Polska od lipca 2024 r. została objęta procedurą nadmiernego deficytu. Oznacza to, że konieczne jest wdrażanie planu działań naprawczych zmierzających do konsolidacji finansów publicznych i obniżenia deficytu w kolejnych latach, co także ograniczać będzie przestrzeń na możliwe zwiększenia wydatków budżetowych. Mając na uwadze powyższe należy rozumieć, iż w I etapie zmian legislacyjnych dotyczących pomocy społecznej planowane są jedynie zmiany bezkosztowe” – wskazało MRPiPS.” – napisało w oświadczeniu MRPiPS.

Tłumacząc na nasze: kasy nie ma i nie będzie, bo deficyt budżetowy. Tak jak pisałem kilka miesięcy temu, procedura nadmiernego deficytu, będzie wykorzystywana jako pretekst do realizacji polityki cięć. Sama procedura natomiast nie wymusza cięć w konkretnych obszarach i tak ogólnikowe tłumaczenie sugerujące, że „zła Unia nakazuje, więc co zrobić, siła wyższa… nie będzie podwyżek dla was”, jest po prostu obłudne. Pomijając noeliberalną fiksację na „równoważeniu budżetu”, warto przypomnieć, że cięcia w obszarach socjalnych i pracowniczych to nie są akurat pozycje, z których powinny być wyciskane oszczędności. Możemy też np. zwiększać wpływy do budżetu poprzez opodatkowanie tłustych kotów.

No i co oczywiste po raz kolejny okazuje się, że prawdziwą władzę ma ten, kto kontroluje kasę państwa. Bez kontroli nad ministerstwem finansów jest się wiecznym petentem wiszącym u klamki neoliberałów i taka władza jest iluzoryczna. Można podejmować drugorzędne decyzje, ale nie mieć wpływu na strategiczne plany. Czyli brać całą odpowiedzialność za efekt rządzenia, bez całościowego wpływu.

Jest dokładnie tak, jak się spodziewałem, czyli będą uderzać w obszary społecznie istotne, co jest niemal jednoznaczne z budowaniem PiS-owi autostrady do władzy. Ale oczywiście to my, czyli posłańcy, będziemy winni, a nie realizatorzy księżycowej gospodarki libkowej.

Też macie teraz poczucie déjà vu? Już to chyba przeżywaliśmy. Ci ludzie są po prostu niereformowalni.

Xavier Woliński