„Zgodnie z projektowanymi zmianami w ustawie o Państwowej Inspekcji Pracy możliwe byłoby uznanie umowy cywilnoprawnej za umowę o pracę – w drodze decyzji wydawanej przez inspektora pracy. Oznaczałoby to prawne uprzywilejowanie umów o pracę i byłoby sprzeczne zarówno z zasadą swobody nawiązania stosunku pracy, zasadą swobody umów, jak również z systemem prawa cywilnego”.
Czy to stanowisko Lewiatana na temat śmieciówek? Nie, to stanowisko polskiego rządu, który rzekomo „walczy ze śmieciówkami”, ale głównie w swojej propagandzie.
Od dawna piszę, że papierowe prawo jest nic niewarte bez skuteczniej i szybkiej jego egzekucji. Co z tego, że w Kodeksie Pracy ściśle jest zdefiniowany stosunek pracy, skoro od lat, także przy akceptacji sądów, te warunki są pomijane.
Tutaj rząd Morawieckiego nie różni się od rządu Tuska, czyli pana, któremu obecny premier doradzał swego czasu. Linia polskiego państwa jest jasna – umowa o pracę to taki prawny ozdobnik, jak prawo do strajku czy do mieszkania. Od lat jest to pomijane, lub obchodzone.
Nie ma co czekać na łaskę pańską, łaskę PIP, łaskę kogokolwiek. Pracownicy zrzeszali się i to oni ustanowili, poprzez biorowe działania najpierw prawa pracownicze, które dopiero wtórnie zostały zapisane w prawie państwowym. Przy okazji często, to co było narzędziem pracowniczym, ograniczyli mocno nakładając prawne więzy. Np. wywołanie legalnego strajku to jest droga przez mękę w Polsce, dlatego czasem jedynym wyjściem jest podjęcie tradycyjnego, dzikiego strajku.
Naprawdę ratunek nie nadejdzie od rządu, ratunek nadejdzie wyłącznie ze zorganizowanego świata pracy, albo nie nadejdzie wcale, co najwyżej dalej będą rzucać jakieś ogryzki z pańskiego stołu.
Nie ma „robotniczych rządów”, są wyłącznie robotnicze związki i pracownicza solidarność.
Xavier Woliński