Szturm na szpital w Oleśnicy, jaki urządzili fundamentaliści antyaborcyjni, aby wywrzeć presję na lekarkę wykonującą legalne aborcje, odbył się w dużym stopniu przy bierności policji. Liberalno-konserwatywni ministrowie ograniczyli się głównie do pokiwania paluszkiem na X.
Sprawę ułatwiła im prokuratura, która wszczęła postępowanie w związku z aborcją, którą w tym szpitalu dokonuje jedna z nielicznych lekarek, które głośno mówią o tym, że wykonują legalne aborcje. Prokuratura wszczęła je „w oparciu o doniesienia medialne”. Jakie doniesienia i jakich mediów, łatwo się domyśleć. Ataki i oszczerstwa w prawicowych szczekaczkach są kierowane wobec niej bezustannie.
Podobnie prokuratura nie ma zamiaru wycofywać, a nawet próbuje zaostrzać zarzuty względem pięciu osób oskarżonych za niesienie pomocy na granicy polsko-białoruskiej. Próbują zrównać te osoby z przemytnikami.
Przychodnia Abotak, otwarta niedawno przez Aborcyjny Dream Team, jest terroryzowana przez rozmaitych fanatyków, którzy próbują utrudnić jej normalne funkcjonowanie. W Warszawie rządzonej przez rzekomo „progresywnego” prezydenta.
Jak informuje ADT: „Protesty głośnością przyrównują pracy młota pneumatycznego, bezpośrednio do uszu osób wchodzących do przychodni przykłada się wuwuzele, na chodnik wylewana jest czerwona farba, a nawet kwas masłowy. Tymczasem policja nie reaguje, a władze Warszawy, do naprawy szkód zmuszają zarządcę budynku”.
Przez cały czas rządząca w większości prawica wmawia swoim zwolennikom, że w sprawie praw człowieka nic nie może zrobić, ponieważ „prezydent Duda blokuje”. Prezydent kontroluje policję i prokuraturę, czy straż miejską w Warszawie? Tutaj ujawnia się ich oszustwo.
Niektóre media sympatyzujące z obecną władzą nie mogą się nadziwić, że Trzaskowskiemu zaczyna spadać poparcie, a PiS zbliża się w niektórych sondażach do PO. Naprawdę trzeba mieć partyjne klapki na oczach, żeby nie rozumieć, co się dzieje i co się będzie działo dalej.
Libki, czyli po prostu liberalno-konserwatywna prawica przypomnijmy, od lat przed wyborami kokietuje różne środowiska, dla których kwestie praw człowieka są istotne. A potem za każdym razem wyrzuca ich postulaty do kosza i zaczyna realizować po wyborach typową prawicową politykę i tą gospodarczą i tą dotyczącą praw człowieka.
Po drugie Tusk z ekipą są kompletnie sparaliżowani w konfrontacji z Konfederacją. Ubzdurali sobie, że jak przejmą nacjonalistyczny, jastrzębi język i praktykę, to pozyskają elektorat Konfy.
Problem polega na tym, że przykładowo Trzaskowski, wytworzony jako produkt PO skierowany do „progresywnej Warszawy”, jest kompletnie niewiarygodny, kiedy zaczyna opowiadać „jastrzębie”, prawicowe historie. Wygląda jak zagubiony człowiek, który znalazł się w innej epoce, „przedwojennej”, jak ogłosił Tusk na tle czołgów. Gdzie tu do tej historii pasuje sadzenie drzewek, kiedy trzeba iść zaraz w bój? Dla konfiarzy to nie jest przekonujące, to jest żałosne imitatorstwo.
Jedyne, co ta strategia powoduje, to uwiarygodnienie ultraprawicowej opowieści o świecie, o gospodarce, o prawach człowieka i wprowadzenie jej do serca mainstreamu. Powoli oswajają ludzi z tym, że można wygłaszać wprost rasistowskie opinie, i jest to wyjaśniane „potrzebą chwili”.
Jednocześnie ludzie, którzy są przywiązani do określonych wartości dotyczących praw człowieka, czują się rozczarowani i oszukani. Tak, starzy wyjadacze lewicowi mogą mówić, że byli naiwni. Ale każdy ma prawo do momentu „naiwności”, o ile potem przychodzi moment otrzeźwienia. I dla wielu nadszedł w ostatnim czasie. Tusk z ekipą uznali, że ci ludzie i tak na nich zagłosują (i pewnie sporo tak zrobi), choćby pluł im w twarz. Ale spora część z nich zostanie w domu.
Jeśli ta strategia będzie kontynuowana, jest spore prawdopodobieństwo, że w następnym rozdaniu będzie rząd PiS-Konfederacja, bo wątpię, żeby Kaczyński czy jego następca odmówili sobie chęci odwetu. Nawet jeśli to będzie oznaczało trudną koalicję z Mentzenem.
W ten sposób dzisiejsza tchórzliwa postawa rządu doprowadzi do ich największego koszmaru, czyli powrotu PiS do władzy. Ale przecież to się wydarza nie pierwszy raz, kiedy prawicowcy z PO to robią. Niczego się nie nauczyli i raczej nie nauczą. Tyle że tym razem PiS zapewne ich wszystkich powsadza pod byle pretekstem. Im ta wizja będzie stawała się bardziej realna, tym bardziej będą wpadać w histerię i będą szantażować ludzi, że „oj, tam, oj tam, może i ścigała nasza prokuratura aktywistów prawoczłowieczych, przeczołgiwała lekarki i robiła wiele, żeby wsadzić waszych ludzi na długie lata, ale musicie zagłosować na nas, bo PiS wsadzi nas na długie lata, a to znacznie gorzej przecież jak wsadzają nas niż was”. Musicie znowu zacisnąć zęby i głosować na naszą radosną ekipę, bo wszyscy kochamy Polskę.
Tym razem będzie już ten manewr przeprowadzić jednak nieco trudniej, bo zadrwili nie tylko z wartości, ale też życia wielu osób. Pewnego dnia okaże się, że zadrwili o jeden raz za dużo i magiczne odwołania do „interesu narodowego” (czytaj, ich interesu), nie zadziałają.
Ostatecznie dla aktywistek nie ma dużej różnicy czy wsadzić próbuje je prokuratura za tego, czy innego rządu. One są ścigane bez względu na to, która sekta rządzi najwyraźniej.
Xavier Woliński