Starcie trefnisiów

three jugglers with smiling faces Photo by Aleks Magnusson on Pexels.com

Mentzen śmieje się z dziennikarzy, że dali się wkręcić Stanowskiemu i pisze, że „od dziennikarzy głupsi są tylko aktorzy”. Ależ panie Sławomirze, nikt nie pobije w tym polityków, ZWŁASZCZA Konfederacji.

Mamy ostatnio kolejny tego dowód. Otóż znany internetowy prankster i trefniś, który, zanim to było modne, robił sobie żarty z prawicy, a także samego siebie i zatapiał każdą ultraprawicową partię, czyli Janusz Korwin Mikke, postanowił wykonać swój chyba już ostatni numer i zatopić Konfederację. Oczywiście jego niezbyt rozgarnięci eks-koledzy mu w tym bardzo pomogli.

Korwin wczoraj złożył w Sądzie Okręgowym w Warszawie wniosek o ustanowienie kuratora dla Konfederacji. Powodem według niego ma być to, że „władze Konfederacji są nielegalne”, ponieważ ani razu w ciągu pięciu lat nie zwołała kongresu partii. A kongres jest według statutu najwyższym organem partii i wybiera jej władze. Powinien być zwoływany w związku z tym co najmniej raz na pięć lat. Ale nasi mali geniusze o tym jakoś zapomnieli, więc zdaniem Korwina władze Konfederacji od 25 lipca są nielegalne.

Mózgowcy oczywiście próbują się tłumaczyć. Przykładowo Michał Wawer, członek rady liderów i skarbnik Konfederacji, tłumaczy, że władze zostały powołane w 2019 roku przez założycieli partii, a statut przewiduje, że „kadencja powołanych w ten sposób władz trwa do momentu wyboru władz na kongresie”. Wawer podkreśla, że władze mogą legalnie działać, aż zdecydują się zwołać kongres.

Nie wiem jaki sąd uzna, że można w zasadzie bezterminowo nie zwoływać kongresu, ale niewątpliwie to jak się tam będą pocić przed decyzją, będzie ciekawym wydarzeniem.

Tak czy owak, Konfederacja i tak jest głównie projektem biznesowym paru liderów. Tak samo przez lata swoje partie traktował Korwin i młody narybek chciał brać z niego przykład. Tyle że mistrz to jednak mistrz, zawsze ma jakiegoś asa w rękawie.

W każdym razie nie wiem jak tych ludzi można traktować poważnie. Najważniejsze starcie tych śmieszków nas jednak najwyraźniej dopiero czeka.

Xavier Woliński