Mój poprzedni tekst na temat zamiany umowy o pracę na jednoosobową działalność gospodarczą w kontekście wzrostu popularności Konfederacji, wywołał pewną dyskusję, a nawet nieporozumienia.
Były pojedyncze głosy osób, które wręcz poczuły się „zaatakowane”. Każda osoba, która wczytała się w ten tekst, wie, że nie o to chodzi. Jak w większości przypadków bardziej interesuje mnie to, w jaki sposób obecny system kształtuje takie, a nie inne podmioty polityczne. Właśnie dlatego, że nie przekonuje mnie wyłącznie moralizująca ocena obecnej bardzo dużej popularności Konfederacji zwłaszcza wśród osób przed czterdziestką.
Odpowiedzialność za to ponoszą oczywiście ci, którzy ten system kształtowali, a więc elity polityczno-biznesowe. Schemat jest dość prosty. Najpierw państwo tworzy takie ramy systemowe, które powodują, że wielu postrzega JDG jako korzystne rozwiązanie, np. obciążając składkami w większym stopniu etatowców. To potem powoduje reakcję taką, że mnóstwo osób oczywiście przechodzi na jednoosobową działalność. Zaskoczenia brak.
To działa też w innych kwestiach. Najpierw tworzysz dysfunkcjonalny system ochrony zdrowia, częściowo celowo sprywatyzowany, jakąś dziwaczną hybrydę, w której musisz jednocześnie płacić prywatnie i jednocześnie składkę zdrowotną, obciążasz system publiczny coraz większymi wymaganiami, ale bez zapewnienia odpowiedniego finansowania (jak w przypadku przeniesienia przez rząd Morawieckiego finansowanie ratownictwa medycznego z budżetu państwa do NFZ). A potem patrzysz, jak wszystko się wali i ludzie uciekają coraz bardziej do systemu prywatnego (tych, których stać, reszta w ciszy umiera).
Tutaj wzorcem ponownie jest USA. Przykładowo, dziwi niektórych popularność Trumpa wśród niektórych grup pracowniczych. Tymczasem ten cynik obiecał ludziom pracującym głównie za napiwki, że zdejmie z tychże podatek. Część pracowników doprowadzonych na granicę nędzy uznało to za ulgę dla nich. Ale Trump oczywiście nie zwrócił uwagi na to, że cały system napiwkowy w USA wpędza ludzi w biedę, a nie jedynie podatek. Trumpowi naturalnie jest całkowicie obojętny los pracowników. Bardziej interesowało go to, że właściciele będą mogli zmniejszyć sobie opodatkowanie poprzez przesunięcie jeszcze większej części pensji w kierunku napiwków.
W USA jest tak, że istnieje głodowa jak na ten kraj federalna godzinowa płaca minimalna w wysokości 7,25 dol. Rzecz w tym, że w wielu stanach dla osób pracujących w zawodach „napiwkowych”, ta płaca minimalna wynosi… 2,13 dol. za godzinę. W teorii, jeśli napiwki nie zapewnią minimalnej pensji, zatrudniający powinien pokryć różnicę. Problem w tym, że prawie nikt tego nie realizuje. Raport, opublikowany w 2024 roku, analizujący dane z Indiany, ujawnił, że około 84% zbadanych restauracji naruszyło politykę dotyczącą wynagrodzenia z napiwkami, oszukując pracowników na łącznie około 5,5 miliona dol.
W tym politycy i kapitał doszli do perfekcji. Najpierw tworzą problem, a potem bohatersko udają, że próbują je rozwiązać, ale tak, żeby to czasem nie zaszkodziło ich interesom.
Dotyczy to wszystkiego, pracy, zdrowia, kwestii klimatycznych. A tak jak napisałem w poprzednik tekście, skoro bardziej radykalne, lewicowe rozwiązania dotyczące głębokich, strukturalnych przyczyn tych problemów są prezentowane jako „nie do pomyślenia”, ludzie, świadomie są kierowani do rozwiązań ultraprawicowych. Które co prawda niczego na dłuższą metę nie rozwiążą, a jedynie pogłębiają problemy, ale stworzą wrażenie, że coś się poprawiło. Ponieważ dostali ulgę podatkową, z której skorzysta głównie biznes, ale im też coś skapnie. Co prawda ochrona zdrowia w Polsce się wali w gruzy, ale za to pracodawca wykupi ci ubezpieczenie prywatne, które nie zapewni ci nawet 10 proc. świadczeń zdrowotnych, które zapewnia publiczna ochrona zdrowia.
Kapitalizm opiera się na produkcji wyobrażeń i złudzeń. I takie właśnie polityczne podmioty tworzy. Czy to jest ich wina? Nie. To jest przede wszystkim wina tych, którzy całkiem świadomie ten system wykreowali. Konfiarstwo, trumpizm, itd. to są tylko efekty, a nie przyczyny.
Taki świat im został stworzony i w takim świecie próbują się jakoś poukładać. Katastrofa jest nieuchronna, ale nikt z władców tego świata o tym ludziom przecież nie powie. Ponieważ większość ludzi nawet nie chce o tym słyszeć.
Xavier Woliński