Dajcie spokój z tą rekonstrukcją. Nie sądzę, że na większości ludzi zrobi wrażenie zamiana ministra Adama Bodnara na ministra Waldemara Żurka. Zadowoli to zapewne głównie twardych zwolenników PO na jakiś czas. Giertych jest zadowolony. Dużej zmiany kursu nie będzie.
Symboliczny jest tu awans na wicepremiera Radosława Sikorskiego, który prezentuje się jako „mocny człowiek na trudne czasy”, zgodnie zresztą z opowieścią snutą przez samego Tuska.
W przemówieniu zapowiadającym roszady w rządzie premier zapowiada:
„Ten rząd będzie przywracał ład, porządek, taką oczywistą hierarchię. Państwo jest od tego, żeby zapewnić porządek i bezpieczeństwo obywatelom i będziemy eliminować z całą bezwzględnością to wszystko, co jest takim wewnętrznym sabotażem, wewnętrzną agresją wobec państwa polskiego. Zaczynam od tych najcięższych spraw, bo musimy mieć świadomość, że tutaj nie ma miejsca ani czasu na taką lekką politykę, na taką anegdotyczną politykę”.
Więc będzie twardo. Na granicach dalej będzie szukanie „sabotażystów”, a w reszcie kraju „wrogów wewnętrznych”. Innymi słowy, kurs na prawo, w kierunku bardziej autorytarnej polityki nie tylko zostanie utrzymany, ale nawet wzmocniony. Wszystko w imię konkurowania z PiS o rękę Konfederacji. Lewica coś tam dostanie na otarcie łez, ale raczej niewiele.
Klimat wyszedł już z mody, więc Ministerstwo Klimatu i Środowiska zostanie okrojone i będzie znowu Ministerstwo Energii. O kwestiach szeroko rozumianych praw człowieka też tam nie było mowy. Tylko rozliczenia, „czasy przedwojenne”, bezpieczeństwo, potęga światowa i tak w kółko. Coś, czym nas od przejęcia władzy karmią i jakoś nieszczególnie to zadziałało.
Sytuacja jest poważna, zwieramy narodowe szeregi, żadnej „polityki anegdotycznej”. I w tym momencie Tusk zaczyna snuć anegdoty, podważając atmosferę grozy, którą próbował przed chwilą budować: „Wieczorem bardzo lubię popatrzeć na kolejne etapy Tour de France” i zaczyna opowiadać niczym Kaczyński o rodeo. Strasznie dużo wodolejstwa było generalnie w tym przemówieniu. Macie szczęście, że tego nie musieliście słuchać, bo czegoś tak nudnego Tusk dawno już nie wygłosił.
To jest chyba ten moment, w którym ujawnia się fakt, jak ta opowieść jest wewnętrznie rozklejona i jak bardzo Tusk z ekipą sami nie bardzo wierzą w to, co mówią. A przecież ludzie to widzą, nie da się tego ukryć.
I kolejna wewnętrzna sprzeczność: „Prosiłem panie i panów ministrów, żeby nie ulegli nigdy pokusie jakiejś taniej propagandy, ale chcę dzisiaj jeszcze raz podkreślić to, że zmieniamy część naszego gabinetu w dniach, kiedy Polska właśnie staje się 20. gospodarką świata. 20. gospodarką świata, kiedy nasze PKB przekroczyło ten symboliczny bilion, kiedy Polska staje się, i nikt tego już nie kwestionuje, naprawdę potęgą regionalną. Również dzięki temu, że budujemy najsilniejszą armię w tej części świata”.
Zero taniej propagandy, więc zaraz wjadę wam ze zużytą propagandą o Polsce, która rośnie w siłę, a ludziom się żyje dostatniej… „Ten rok tysiąclecia korony polskiej to jest też naprawdę rok wielkiej nadziei. Na miłość Boga, my nie możemy tego zmarnować!” – apeluje niczym na kazaniu Tusk.
Ale najważniejsze to: „Chciałbym tak od serca wszystkim powiedzieć, dosyć marudzenia”. Pamiętajcie malkontenci! Spróbujcie coś za bardzo grymasić, to poczujecie, co to znaczy „bezpieczeństwo” na swojej skórze.
Xavier Woliński