Miały być wielkie przełomy w kwestii aborcji, a w praktyce niewiele się zmieniło. „Wystarczy jedno zaświadczenie od psychiatry. Kobieta z takim zaświadczeniem musi mieć wykonany zabieg” – chwaliła się ministerka zdrowia Izabela Leszczyna. Ta narracja miała przykryć brak realizacji przez rządzącą koalicję postulatu legalizacji aborcji.
Tymczasem to „żadna rewolucja”. Tak mówią aktywistki proabo, potwierdza to też lekarz ze szpitala przeprowadzającego legalne aborcje w wywiadzie dla gazeta.pl:
– Na oddziale, którym kieruję, od lat przeprowadzamy aborcje i to niemal wyłącznie na podstawie zaświadczeń od psychiatrów, z których wynika, że kontynuowanie ciąży stanowi zagrożenie dla zdrowia lub życia kobiety. Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego byliśmy my i Oleśnica plus dwa, może trzy inne oddziały, gdzie również przeprowadzano legalne aborcje – i na tym koniec. – mówi dr hab. Maciej Socha, naukowiec z Collegium Medicum w Bydgoszczy oraz lekarz z Oddziału Położniczo-Ginekologicznego Szpitala św. Wojciecha w Gdańsku.
Potwierdza też, że gehenna osób chcących dokonać aborcji trwa:
– Niedawno zgłosiła się do nas matka ze swoją 13-letnią córką, która była w ciąży powstałej w wyniku przestępstwa seksualnego. Tej dziewczynce odmówiono przerwania ciąży w kilku szpitalach. I nie były to jakieś małe oddziały na prowincji, ale poważane kliniki uniwersyteckie i oddziały o wysokim stopniu referencyjności – opowiada lekarz.
Jedyna zmiana, że jest nieco więcej oddziałów, które się decydują iść tą drogą. Jedno jest pewne, to nie jest tak, że wcześniej tych aborcji nie można było przeprowadzać.
To jest jak z tzw. „aparatem sprawiedliwości”. Istnieją rozmaite przepisy, które prawnie umożliwiają jakieś rozwiązania, ale z powodu konserwatywnej ideologii, którą przesiąknięty jest ten aparat, nie są stosowane. Podobnie dzieje się w środowisku medycznym.
Tak jak w przypadku dziwacznych interpretacji kodeksu pracy, prawa lokatorskiego, tak samo dotyczy to konserwatywnej interpretacji prawa aborcyjnego, która jest bardziej na prawo nawet w stosunku do zapisów ustawowych.
Tego się nie da łatwo wykorzenić jednym pociągnięciem pióra.
Jak sam dr Socha podkreśla „wiemy, że polskie społeczeństwo jest w większości za liberalizacją prawa aborcyjnego. Nie należy już dłużej o tym dyskutować, tylko zmienić ustawę i pozwolić lekarzom wykonywać procedury medyczne bez lęku”.
Ok. Problem w tym, że to nie społeczeństwo, ale elity w Polsce są ultrakonserwatywne. Polityczne, prawnicze, a także lekarskie. I to one blokują tutaj wszelkie zmiany. I to nawet niejednokrotnie przy formalnej liberalizacji przepisów, trwają w swojej konserwatywnej praktyce.
Xavier Woliński