Jeśli myślicie, że prawica kompletnie wykoleiła się w kontekście migracji tylko w Polsce, to niestety nie jest to prawda.
W Wielkiej Brytanii ponad 150 organizacji pozarządowych, prawników oraz aktywistów podpisało wspólne oświadczenie, w którym alarmują o rosnącej fali gróźb i zastraszania ze strony skrajnej prawicy oraz przeciwników migracji — informuje dziennik Guardian. Celem sygnatariuszy było wyrażenie solidarności wobec atakowanych i zwrócenie uwagi na narastającą agresję, która coraz częściej przybiera formę bezpośrednich gróźb śmierci i przemocy seksualnej.
Co najmniej dwie organizacje pomocowe zostały zmuszone do zamknięcia swoich biur po otrzymaniu wiarygodnych gróźb. Pracownicy i wolontariusze są narażeni na doxing, czyli publikowanie ich danych osobowych w internecie, co prowadzi do eskalacji przemocy. W niektórych przypadkach organizacje musiały przenieść swoje siedziby lub stworzyć bezpieczne pomieszczenia na wypadek ataków. Co oczywiste, że taka atmosfera zagrożenia znacząco ogranicza ich zdolność do działania.
Sygnatariusze oświadczenia zwracają szczególną uwagę na rolę mediów tradycyjnych i mediów społecznościowych w podsycaniu nienawiści wobec migrantów i osób ich wspierających. Wzywają dziennikarzy do odpowiedzialnego relacjonowania tematów migracyjnych, apelując o zakończenie narracji, która dzieli społeczeństwo i wzmacnia uprzedzenia. Według nich nieodpowiedzialne nagłówki i komentarze mogą mieć realne konsekwencje dla bezpieczeństwa konkretnych ludzi.
Atmosferę podkręca także polityka rzekomo „lewicowego” rządu (notabene coraz bardziej niepopularnego). Szczególnie chodzi tu o skandaliczny program „jeden za jednego” („one in, one out”), który zakłada przymusowe wydalanie do Francji niektórych osób ubiegających się o azyl. Jak widać trend, żeby wejść w licytację z prawicą na tym tle, rozlał się po Europie i nie dotyczy tylko Polski. Z podobnym skutkiem — rośnie popularność skrajnej prawicy w Wielkiej Brytanii. Dzięki tej genialnej strategii „lewicy” na prowadzenie wysunęła się Reform UK Nigela Farage’a.
Organizacje wskazują, że presja i strach prowadzą do tzw. efektu mrożącego – wiele osób rezygnuje z publicznego zabierania głosu, obawiając się represji. W rezultacie ich zdolność do informowania społeczeństwa o niesprawiedliwościach i łamaniu praw człowieka zostaje poważnie ograniczona. Działacze podkreślają, że mimo trudności nie zamierzają rezygnować z misji obrony praw uchodźców i migrantów.
Xavier Woliński